4 października o 13 Pieter Hintjens poddał się eutanazji. Post nie jest żartem, Pieter już od roku opisywał swoją historię z rakiem, kończąc to postem 18 sierpnia. Tego typu historie dają mi zawsze do myślenia. Bardzo dużo myślenia. Nie tylko o tym jak to się wszystko skończy, ale także o tym co teraz jest i co teraz mam. Nie jest to łatwy temat, nigdy nie był i nigdy nie będzie. Możemy do tego podchodzić swobodnie i lekko, ale my to my. Nasza rodzina to nasza rodzina. Nasi znajomi to nasi znajomi. Każdy jest inny. Każdy.

Poddanie się eutanazji przez Pietera zeszło się z czasem z przyjazdem mojego przyjaciela na jego ślub do polski. Dziwnie, kontrastowo. Tak jakby nie naturalnie. Tak samo się czułem w pierwszym kwartale 2014 roku, chowając 4 członków rodziny i będąc na ślubie innego przyjaciela (4 pogrzeby i wesele ;)). I za każdym razem kiedy tak się czuje uświadamiam sobie co jest dla mnie najważniejsze. Jest to taki restart – hola hola, robisz to i to, ale nie to jest ważne i TY o tym wiesz. Jak się okazuje, w życiu najważniejsza jest miłość i relacja. To są dwie rzeczy które są najważniejsze, które dają nam satysfakcję i szczęście.

Nigdy mi nie chodziło o to by mieć X ludzi na pogrzebie, może kiedyś jak byłem mały, jak miałem 16 lat. Ale po tym jak odeszła moja babcia w 2000 roku patrzyłem na to zupełnie inaczej. Po pierwsze chcę by ludzie byli szczęśliwi, bo czemu rozpaczać? Już mnie nie ma, niech zostanie pamięć po mnie. Jak jesteś na pogrzebie, to weź uśmiechnij się bo z popiołu wstanę i Ci przywalę. Po drugie, dużo większe dla mnie znaczenie ma to, że ktoś po pięciu latach usiądzie w fotelu, naleje sobie whisky, podniesie ją do góry, kiwnie głową i powie “Za Ciebie”. Ja tak robię za każdą osobę którą znałem i która odeszła.

To co się dla mnie liczy to moja rodzina i przyjaciele. To jest dla mnie najważniejsze. Bieganie może daje mi endorfinę i potrafi poprawić humor jak mam popsuty, ale to spotkanie z kumplem daje mi radość i natchnienie na kilka dni. To wyjście na spacer z córką i żoną rozjaśnia mój dzień. Jak nie wierzycie to spytajcie się jej sami. Jak tylko wracam z uśmiechem od ucha do ucha, ona już wie, spotkałem się z kimś, pogadałem.

Pielęgnujcie swoje relacje, ze znajomymi i z rodziną. Bo praca pracą, ale bez relacji i rodziny kim my jesteśmy?

2 KOMENTARZE

  1. “Po pierwsze chcę by ludzie byli szczęśliwi, bo czemu rozpaczać?” – tutaj mi się nasuwa jedno skojarzenie, nieco okraszone nutą … hmmm. … bleeee… religijności. Z czym kojarzysz/kojarzycie pogrzeb? Jęk starych bab (i dziadów) w tonacjo molowej (smutnej) – “któóóóóóryś za naaaaass cierpiał raaaaany”, do tego deszczowa aura i wszyscy z opuszczoną głową. O rany! nie można smutniej? Nie oglądam wiele, ale w pamięci utkwił mi obraz gdzie na pogrzebie w kościele ciemnoskóre panie śpiewają z radością pieśni w tonacji durowej (wesołej) – na szybko znalazłem na YT https://www.youtube.com/watch?v=SFTMtWThRWY#t=4m50s – dla nieznających się na tonacji muzycznej https://pl.wikipedia.org/wiki/Skala_durowa – “Uznaje się, że skala durowa i utwory na niej oparte mają radosne brzmienie”

    Nasza tradycja żegnania zmarłych jest hmmmm niekompatybilna ze zdrowym rozsądkiem.

    Śmierć jest nieunikniona i jej nieuchronne (oby naturalne) nadejście powinno być motywujące :-)

    Generalnie to polecam sobie coś takiego wydrukować i wytapetować pokój http://28oa9i1t08037ue3m1l0i861.wpengine.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2014/05/Weeks.png ;-)

  2. […] odpowiedzi co powoduje, że jestem szczęśliwy. Wiem i znam niektóre rzeczy które to powodują i o nich już pisałem. Ale co innego i na jakiej zasadzie? Nie wiem, próbuje to wyczuć, by potem móc to powtarzać. Bo […]

Comments are closed.