No tak, początek roku i same podsumowania… no ale w grudniu podjąłem się wyzwania – nie narzekać, oraz miesiąc z plankiem. Pora na kilka słów, czego się nauczyłem, czego się dowiedziałem o sobie i co mi się udało a co niej.

Nie narzekać

To było prostsze niż myślałem. Jak się chyba okazuje, ja po prostu nie narzekam, dużo osób jednak uważa, że tak. Więc pewnie jest to jedynie kwestia rozróżnienia – co to jest narzekanie. Prawda jest jednak taka, że mimo iż dałem definicję tego co jest narzekaniem, to także nie robiłem jednego – nie pisałem źle o narzędziach które nie działały. Za każdym razem się powstrzymywałem – gdyż to chyba to, powodowało, że ludzie sądzili, że ja narzekam ;)

Tak jak było łatwo nie narzekać, to tak jak przy rzucaniu fajek, znalazłem kilkanaście sytuacji w swoim życiu, kiedy po prostu narzekam. I nie nagłos, a w głowie :/ Na przykład wchodzę do biura i już na klatce słyszę wrzaski przez telefon Hellinki. I tak jak nie mówiłem tego na głos, tak jednak w głowie narzekałem.

No i tego narzekania w głowie było trochę. Nie dużo ale jednak tyle, ze wiem, iż nie mogę powiedzieć: udało się nie narzekać. Zresztą, grudzień był cięższy niż myślałem, że będzie :) kontuzja, przeziębienie, zapalenie oskrzeli u dzieci, wyczerpanie fizyczne żony i cudowna rodzina, która na 3 prośby spowodowane moją kontuzją, chorobą dzieci i ogólnie wyczerpaniem, odpowiedziała: sam to zrób. I to powodowało u mnie w głowie zamęt :) No ale… wiem nad czym pracować :)

Więc plan na styczeń jest taki, by dalej nie narzekać ale także ograniczyć narzekanie w głowie. Zobaczymy jak to pójdzie.

A jak wam poszło? Udało się?

Plank

Z plank musiałem zrezygnować po kontuzji z 10 grudnia. Do 10 grudnia zaś 3 razy planka przegapiłem… mimo tych kilku minut! Więc słabo, bardzo słabo. No ale jeszcze przez jakieś 3 tygodnie kontuzja poboli i potem wracam :) i wracam także do wyzwania bo cel stania na rękach wciąż jest do wykonania! :)

A wam się udało? Daliście radę wytrzymać w tym postanowieniu?

Pozostałe wyzwania

Tak dla siebie, chciałem ograniczyć użycie słowa nie – zamiast niego, użyć innych słów, które opiszą sytuację lub przekierują uwagę rozmówcy. Się nie udało :( szło idealnie do 10, ale kontuzja trochę spowodowała, że słowo nie częściej się przytrafiało. Głownie z powodu niemożliwości poruszania się. Ogólnego bólu, który powodował monstrualne bóle głowy. Więc takie samo nakręcające się w kółko. Wciąż chcę jednak walczyć z mówieniem nie i będę. Oczywiście istnieją zasady z tym nie, może kiedyś o tym opowiem dokładniej jak już sam będę wiedział, co chciałem tym osiągnąć :)

Nowe wyzwania

Są, w sensie, dodałem sobie kilka na próbę. Chcę zobaczyć jak to mi pójdzie i ile czasu mi zajmą. A następnie z chęcią się z wami podzielę i zachęcę lub odradzę, zobaczymy :)

 

2 KOMENTARZE

  1. Na mówienie jak najmniej nie fajna jest improwizacja i jej zasady. Dopóki nie wszedłem w temat nie zdawałem sobie sprawy jak często zdarza mi się blokować czyli mówić nie w codziennych sytuacjach. Także polecam impro na sposób podniesienia świadomości w mówieniu nie.

Comments are closed.