Każdy z nas ma lepszy i gorszy dzień. Takie coś ma się prawo przydarzać sporadycznie, lub możemy tkwić w danym odczuciu przez dłuższy okres czasu. Kluczem jest to jak my reagujemy na nasz stan. Przy szczęściu i radości raczej czerpiemy z tego stanu ile się da. Tylko czy jesteśmy wstanie go powtórzyć? Albo czy wiemy dlaczego jesteśmy szczęśliwi? Ot takie proste pytanie. Ale czy prosta odpowiedź?

U mnie jest ciężko, to znaczy, nie dam wam odpowiedzi co powoduje, że jestem szczęśliwy. Wiem i znam niektóre rzeczy które to powodują i o nich już pisałem. Ale co innego i na jakiej zasadzie? Nie wiem, próbuje to wyczuć, by potem móc to powtarzać. Bo jak będę wiedział co i jak, to potem będę mógł być uśmiechnięty cały czas. A to była by fajna zabawa. Pytanie tylko czy o to tutaj chodzi?

Nieco inaczej jest zwątpieniem, takim można powiedzieć małym dołem. Wiecie o czym piszę? Takie uczucie rozdrażnienia, trochę wkurzenia, takie “nic nie robię a X,Y i Z robi tyle i mu się to uda, a Tobie nie.”. Takie czy ja robię wystarczająco? Dobrze? Czemu w ogóle tego nie robię? Nawet nie wiem czy momentami to nie zazdrość, ale nie taka chorobliwa, taka zdrowa dająca niby kopa, lub mająca go dawać. Ale działa więc przeciwnie. Dołuje, wciska w ziemię i mówi: leż, liż stopy albo siedź cicho. Mieliście kiedyś takie uczucie?

Ja im więcej z siebie daje tym większe mam zwątpienia. Nad wszystkim. Czy w ogóle to ma sens to co robię? Co mi to da? Ten tutaj powiedział, że powinieneś mieć jakiś cel, takie robienie bez celu to jest bezsensu. Ja, poświęciłem 40h na bloga i co? No właśnie co z tego? Jak Tomcio w tym czasie napisał i sprzedał książkę, Michał wystąpił na 2 konferencjach, Konrad zaś dostał ofertę wyjazdu do stanów po artykule na blogu.

Our doubts are traitors,
and make us lose the good we oft might win,
by fearing to attempt.

William Shakespeare

Tego jest dużo, wszędzie i zawsze. Wystarczy, że przeczytam kilka artykułów w sieci, obejrzę vlogi, przeczytam książkę. Zawsze coś jest takiego co potrafi (nie zawsze, ale potrafi) rzucić mnie na kolana i kopać. A im więcej myślę tym mocniej kopie.

Mieliście takie uczucia? Wiecie o czym mówię? Może chcieliście napisać bloga i nagle mieliście kłopot z publikacją 2 postów tygodniowo ale chcieliście się tego podjąć, a tutaj jest jakiś taki palant i pisze codziennie? Nie jesteście sami.

To co ja robię w takich sytuacjach to dwie, bardzo ważne rzeczy, które pomagają mi osobiście wstać po kilku kopach (punkt 1 opcjonalny, zależy od sytuacji).

  1. Z całego serca szczerze gratuluje danej osobie (jeżeli jest porównanie do kogoś) i życzę jej powodzenia – szczerze. Nie jest to takie proste (czasami jest), ale tak musi to być szczerze, prosto z serca.
  2. Mówię i robię aż do skutku. To co robisz, robisz najlepiej jak potrafisz teraz, czytasz i rozwijasz się. Wytrzymaj, nie poddawaj się. Będzie lepiej. Jak za pół roku nie będzie to wtedy pomyślimy. Daj sobie czas, to tylko kilka miesięcy. Nie rozglądaj się za innymi. Oni mają własny plan i cel, ty go nie znasz. Ty idź swoją drogą, nawet jeżeli teraz to jest ona podoba do X, Y, Z. Odpuść. Rób swoje.

Nie są to dwa proste kroki, ale mi one pozwalają zwalczyć bardzo szybko zwątpienie które wstępuje znienacka. Muszę tylko oczyścić się z innych rzeczy, i załatwić to kompletnie szczerze – w zgodzie ze sobą samym.

4 KOMENTARZE

  1. Taki szczery wpis… potrzebny szczery komentarz. Proszę czerpać multum przyjemności z blogowania. Jeśli będzie ciężko proszę pomyśleć, że jest przynajmniej jedna osoba, która czyta i której dzięki temu lżej żyć w tej IT-przestrzeni :) i za to WIELKIE DZIĘX :) a co do osiągnięć…. trzeba czerpać przyjemność z życia ciągle, (praca) robić to co się lubi i w chwilach zwątpienia nie zapominać o tym, że to się lubi i wtedy będzie sukces :D

Comments are closed.