Krótkie zestawienie rzeczy, które ja uważam, że już teraz możecie zrobić by mieć lepszy start lub też by wasze możliwości pracy/kariery się poszerzyły. Piszę to z perspektywy osoby, która widzi gdzie takie umiejętności mi by się przydały, mi się przydają jak osoby która rozmawiała z różnymi firmami które mówią wyraźnie, czego im brakuje. A więc do rzeczy.

1. Opanuj DWA języki obce minimum

Tak, nie jeden, dwa. Jeżeli chcesz być programistą i siedzieć w piwnicy to pewnie tylko jeden będzie wystarczający – angielski. Ale jeżeli chcesz mieć więcej możliwości pracy czy też nawet nawiązywania kontaktów, to drugi języki jest po prostu obowiązkowy.

Tak, tak wiem, niebawem wszystko będzie real time tłumaczone. Teraz na pewno jest bliżej do tego niż te 10 lat temu. Jednak dopóki to nie będzie chip w głowie, znajomość języków będzie bardzo ważna.

Aktualnie podstawowym dla mnie osobiście językiem jest angielski. To nie ma o czym mówić, jeżeli chce się programować to jest to język który trzeba opanować. Drugi język dla mnie powinien być funkcyjny – czyli dający mi jak największe możliwości. Są różne szkoły. Inny wolą by ten drugi był bardziej niszowy bo wtedy jak trzeba będzie coś specyficznego załatwić to i o to jest osoba, która to zrobi. Ja zas uważam, że język ma nie tylko dać mi pracę ale także możliwość komunikacji z ludźmi, poznawania ich i budowania sieci znajomości która może się przydać. Dlatego ja bym pewnie wybrał Hiszpański lub Mandaryński. Hiszpański to najpopularniejszy język na świecie, a Chiński na razie bardzo obiecujący biznesowo język.

Przykład praktyczny: jesteś zaproszony do poprowadzenia szkolenia tylko ze względu na to, że znasz dany język. Lub zamiast siedzieć w piwnicy masz kontakt bezpośredni z klientem i uczysz się od niego dużo więcej – jak zarządzać firmą etc.

2. Twórz bloga/notatki

Nauczenie się robienie notatek, tak by móc z nich wyciągnąć jak najwięcej a przy tym by ich zapis nie był jakiś zbyt skomplikowany to wyższa szkoła jazdy. I bardzo przydatna. Moim zdaniem to powinien być przedmiot obok punktu 3 w szkole podstawowej -> Jak skutecznie robić notatki?

Czasami jednak notatki to nie wszystko. Warto nauczyć się pisać i przelewać myśli na papier. Chodzi o to by móc przedstawić coś logicznie i składnie. Poprowadzić czytelnika z punktu A do B. Do tego przydaje się publikowanie postów. Nasze notatki zapisane przez nas, naszym językiem są następnie przetwarzane tak by ponownie stworzyć jakość która może się komuś przydać (a jak nie chcemy publicznego bloga to nawet publikować na prywatnego).

Blog to sprawdzan jakości naszych notatek i umiejętności przekazania wiedzy tak by była/tworzyła ona jakąś rozsądną całość. Nie wspominam tutaj o vlogu, ale na siłę to zamiast pisać można i vloga prowadzić. Jednak… inny język jest wtedy używany i inaczej idą i wędrują myśli. Więc może nie lepiej jest mieć jedno lub drugie, ale lepiej jest mieć obydwa kanały. Z drugiej strony video jest bardziej publiczne więc kto co lubi.

Przykład praktyczny: po spotkaniu które nawet było zmarnowanym czasem, masz z miejsca dostępną informację co i jak. Jesteś wstanie dużo łatwiej zapisać o czym była książka, lub na czym polega dana technologia.

3. Nauczyć się jak zarządzać finansami osobistymi

KROPKA. Nie bój się mówić o finansach, nie bój się o nich dyskutować i nie bój się nimi zarządzać. To powinien być przedmiot w podstawówkach zaraz obok jak prowadzić notatki.  Nie bądź tym ignorantem który zarabiając 15K miesięcznie ma kłopot z dotrwaniem do końca miesiąca.

Miej swój plan finansowy i go powoli realizuj. Wiedz, że najbogatsi to ludzie żyjący tak samo jak wy lub podobnie. Jak myślicie, dlaczego tak jest?

Przykład praktyczny: nie jesteś bankrutem albo jesteś i wiesz dlaczego. Łatwiej jest Ci przyswoić kolejne elementy wiedzy finansowej jeżeli zajdzie taka potrzeba (prowadzenie firmy etc). Lepiej negocjujesz umowy bo wiesz co chcesz finansowo osiągnąć i nie godzisz się na coś co finansowo (i nie tylko) jest dla Ciebie nie opłacalne.

4. Umiejętności miękkie

Opanuj kilka podstawowych umiejętności miękkich, w tym takie coś jak słuchanie ze zrozumieniem oraz opowiadanie. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. A do tego jak potrafimy słuchać uważnie to będziemy wstanie dużo więcej rzeczy wyciągnąć – dużo jest mówione między słowami. Łatwo jest to przeoczyć, jeżeli koncertujemy się nad czymś innym. Jeżeli z kimś rozmawiajmy, niech ten ktoś poczuje, że my jesteśmy tutaj dla niego/niej. A nie że nam się spieszy i że on tak naprawdę przeszkadza. Nie jest to proste, więc im wcześniej zaczniemy się tego uczyć tym lepiej.

Do tego warto opanować opowiadanie historii. Jest to sztuka sama w sobie, ale wiedza jak dobrać słowa, co powiedzieć lub jak powiedzieć ma duże znaczenie w tym jak będziemy odbierani. Nie chodzi o to by być jakimś mistrzem opowieści, raczej chodzi o to by potrafić dobrać słowa, historię, przerwy i intonacje do tego by zaciekawić słuchaczy i wciągnąć ich w naszą podróż. Im lepiej to zrobimy tym lepsze będziemy mieli rezultaty. Dodać do tego ciutkę aktorstwa i mamy nasz public image ustawiony.

Teraz zaś kiedy video staje się głównym źródłem informacji, to jak się prezentujemy online ma duże znaczenie.

Przykład praktyczny: dostajesz pracę, znajdujesz klientów, masz sieć kontaktów.

5. Myślenie krytyczne

To pozostawiłem na koniec. Jest to coś, co każdy z nas uważa, że ma i większość jest w błędzie. Bardzo dużo informacji przyswajamy bez myślenia i zastanawiania się nad nimi. 1 kwietnia chodził po sieci taki obrazek:

1 kwietnia
1 kwietnia

Nic dodać nic ująć. Zastanów my się czasem czy to co usłyszeliśmy/przeczytaliśmy ma sens, nie ma to należy napisać danej osobie dlaczego uważamy, że to nie ma sensu (uwaga: napisać dlaczego a nie bo nie ma). To dużo daje, zarówno osobom piszącym jak i tym odbierającym.

Jednak niezależnie od tego, myślenie krytyczne jest kluczowe. Powinniśmy nauczyć się reagować na pewne opinie, jak je weryfikować. Bez tego możemy łatwo wpaść w pułapkę. Nie wszystko to co się usłyszy w sieci, w vlogach jest prawdziwe i nie wszystko jest oparte na przemyślanych stwierdzeniach. Kiedyś słuchałem jednego vloga co się rozwodził na tym, że jak to jest źle dawać widełki w ofertach o pracę i prawdziwe firmy tego nie robią (z 10 minut jak nie więcej). Prawda? Nie, znam dobre, i prawdziwe firmy które to robią i wręcz nie wyobrażają sobie by tego nie robiły.

Tak samo czytałem ostatnio artykuł gdzie jakaś Pani X z wieloma bardzo ważnymi tytułami, wypowiadała się, że praca zdalna wymrze bo SCRUM wymaga obecności…

Rozumiecie już o co chodzi. To tak jakby wam ktoś napisał, że dzisiaj jest dzień z powrotu do przyszłości i byście to zaakceptowali jako fakt, zamiast z weryfikować podaną informację.

Przykład praktyczny: nikt Cię nie zrobił w bambuko, nie dałeś się nabrać na interes życia, nie wpakowałeś klienta w kłopoty.

Podsumowanie

5 punktów, mocnych i prawdziwych. Nie ma w nich nic na temat programowania, dziergania kodu itp.. Bo to nie to jest najważniejsze. Byśmy mogli dziergać kod przydałoby się byśmy nie bali się najpierw wyjaśnić co jest do zrobienia i dlaczego tak.

Dodalibyście coś do tej listy?

25 KOMENTARZE

  1. Ciekawe i trafne zestawienie. Temat dwóch języków dał mi trochę do myślenia. Kiedyś (oczywiście poza angielskim) w szkole uczyłem się też niemieckiego i francuskiego, jednak powszechnie wiadomo jak to jest z wiedzą nieużywaną … może rzeczywiście warto by się tym zająć i odświeżyć/poszerzyć umiejętności w tym zakresie.

    • Też z tego względu bardzo mi się podoba ten post :)
      Też miałem niemiecki/francuski w szkole ale wiadomo – już się nie pamięta.
      Jakiś czas temu wpadłem na pomysł żeby zacząć się uczyć hiszpańskiego – ale pomyślałem że po kiego mi to, przecież w tym czasie może lepszym pomysłem byłoby doszlifowanie angielskiego, przecież jak znam angielski to w IT już wystarczy itp…
      Czas odkurzyć chyba to marzenie o hiszpańskim i zamienić w cel na następny rok :)

  2. Dość często stykam się z obserwacjami nt. dwóch języków, więc coś w tym jest…. Natomiast z punktu widzenia osoby, która ma już pewne doświadczenie w rekrutacji, jak i wsparciu dla osób niepewnych swoich umiejętności co do języka angielskiego, pozwolę sobie doradzić: szlifujcie język w sposób praktyczny, nie zostawiajcie go na poziomie “w zasadzie srednio-zaawansowany, ale nie cierpie/boje sie mowic”. Rzadko zdarza sie, ze nie mamy w ogole okazji do uzycia jezyka w pracy, zwlaszcza w miedzynarodowych firmach, a z poziomem jezyka takim jaki podalam jako przyklad naprawde nie da sie swobodnie komunikowac :( Więc jesli nawet nie opanujecie dwoch obcych jezykow, niech chociaz ten jeden bedzie na poziomie takim zeby sie faktycznie przydawal. Ćwiczcie zwlaszcza komunikacje “paszczowa” – niestety, nie da sie inaczej przelamac. Mozg inaczej korzysta z zapisanych informacji kiedy chcecie mowic, a inaczej kiedy piszecie, lub czytacie czy sluchacie.

    • zgadzam się, trzeba mówić i praktycznie wykorzystywać. Inaczej zdolność zaniknie. Ale nie uważam, by mowa musiała być perfekcyjna – co zresztą jest problemem, i dużo osób się blokuje bo nie mówi perfekcyjnie. trzeba to przełamać.

      • Jesli chodzi o perfekcje, nie bede sie spierac bo sie z Toba zgadzam :) Chodzi mi caly czasy czas o komunikatywna umiejetnosc prowadzenia rozmowy na zywo bez calkowitego utkniecia w srodku zdania, prowadzenie pisemnej korespondencji bez tworzenia nieporozumien, czy faktyczne rozumienie dokumentacji (tzn. cos wiecej niz lista komend :)) Wspomniales nizej o dysleksji. Znam sporo osob, ktore mimo tego niezle uzywaja obcych jezykow, moja przyjaciolka jest nawet nauczycielka angielskiego. Jasne, ze zdarza jej sie robic bledy, przeszla tez swoje na studiach. Teraz jest dobrym fachowcem, bo sie uparla.
        Ach, jak dobrze znam ta blokade na mowienie. Co ciekawe, wydaje sie byc typowo polskim zjawiskiem :) Z ciekawszych sposobow, jesli nie jest sie abstynentem, polecam pojsc na piwo (lub 3) i gadac caly wieczor, nawet jesli polowa konwersacji odbywa sie rekami :D

        • ale co ma dysleksja do uzywania jezyka obcego?

          dysleksja polega za problemie czytania – czyta sie wolniej, bo mojz wstawia nie te literki co trzeba. Do tego pisze sie wolniej bo mozg nie tylko przedstwia literki, podstawia na “podobnie brzmiace” ale takze zjada slowa.

          Czyli, na kazdy moj blog post, jakbym poswiecil 2h ekstra, to bym sie pozbyl literowek. U mnie to trwa tyle. u innych moze to byc szybsze.

          W sensie nie rozumiem dlaczego dysleksja mialaby powodowac, ze kolezanka nie moze byc dobrym fachowcem czy tez plynnie poslugiwac sie jezykiem angielskim. Sir Richard Branson jest dyslektykiem. w swoim jednym z pierwszych bizesow (prowadzenia gazety) wprowadzil jedna tylko zasade: nie sprwadzamy pisowni :)

          czy mozna odsniesc sukces bedac dyslektykiem? tak :)

          co do blokady, tak nam sie wydaje, ze to jest typowe polskie zjawisko. to samo obserwowalem w niemczech, we francji, w hiszpani. Nie ograniczalbym tylko do polskosci :) jednak w pelni sie zgadzam, ze w polsce jest do nagminne :(

  3. Odnośnie punktu 1 – przydałoby się jeszcze opanować język ojczysty do poziomu poprawnego pisania i wysławiania się. Jest to niestety coraz rzadziej spotykane… Łączy się to w sumie z punktem nr 2 ;)

    • tutaj mam kilka rzeczy do powiedzenia, nie uważam, że musisz być perfekcjonistą w języku. ja mam dysleksje. u mnie błędy się będą zdarzały i zdarzają i trudno (ten post i notka na FB zabierały 2 orty, to by już dało mi chyba 1 z polskiego…). Nie zależnie w jakim języku mówię i będę mówić/pisać.

      Ostatnio spora jest nagonka na to by opanować polski, bo język ulega zmianie. Kiedyś na TED była bardzo fajna prezentacja o tym. Jest to chyba jeden z najczęstszych powodów narzekania pokoleniowego ;)

      Ale tak, im lepiej masz opanowany tym bardziej potrafisz uprościć/skrócić swoją wypowiedź a to jest bardzo ważne.

      • U mnie również zdiagnozowano dysleksję i dodatkowo dysgrafię, dlatego też interesuję się tematem. Udało mi się podciągnąć swoje umiejętności na tyle aby nie było to tak zauważalne. Myślę, że przy wystarczającym uporze wszystko da się zdziałać. Dodatkowo w mojej ocenie czyste i poprawne pisanie/czytanie sprawia, że wygląda się na rynku pracy bardziej profesjonalnie:)
        Owszem, lepiej opanowany język pomaga uprościć/skrócić wypowiedź, ale samo czyste i czytelne dla użytkownika tworzenie treści powoduje, że chętniej on wraca na stronę (skraca to jego czas czytania i zrozumienia tekstu) albo do dyskusji :)

  4. Po co prowadzić bloga? Przecież ogromna większość blogów jest o dupie Maryni, są wtórne, kolejni programiści tworzą blogi o tym samym przepisując manual, opowiadając komunały i jeszcze wplatając co jedzą, gdzie chodzą. To już się robi nudne i żałosne. Część z nich chce zaistnieć lub mieć wpis w CV.
    Podobnie inni – jak schudnąć, gdzie pojechali, jaka szminka etc. Z internetu to naprawdę robi się ściek.

    Albo ja jestem starej daty – świadomie sprzedałem nowy telefon, bo był za dobry – przeraziło mnie być non-stop on-line, posiadanie informacji tu i teraz. Jednak okazało się :-), że i tak muszę kupić nowy telefon bo dla starego aparatu endomondo + glympse + gps + odtwarzacz muzyki na raz to już za dużo (działa, ale muli nie z tej ziemi, a endo się zatyka)

    Opanowanie drugiego języka – naprawdę jest sens tracić godziny życia, żeby raz kiedyś przeprowadzić rozmowę w tym drugim języku? Uważam, ze lepiej znać jeden obcy dobrze, zamiast dukać w dwóch, a czas i środki można poświęcić na inne rzeczy – choćby swój biznes albo podróże, w czasie ktorych można wpaść na świetny pomysł na firmę.
    Po prostu zamiast uczestniczyć w językowym wyścigu zbrojeń można pójść inną, bardziej dochodową drogą i po czasie zatrudnić w pracy poliglotów. Jak chce się naprawdę dobrze zarabiać to jedyną drogą jest udany biznes ew. prezesura (nie zazdroszczę). Z prostej pracy dla kogoś nie da się zarobić dużych pieniędzy, bo raz, że pracujemy sami a doba ma tylko 24h, dwa – ten ktoś zapłaci nam tyle ile musi i jak chwilowo to jest bardzo dużo to za jakiś czas znajdzie sobie kogoś tańszego.
    Metoda zwielokrotnienia zarobków to sprawienie, żeby na nas pracował ktoś inny (w ten sposób wydłużamy czas pracy w sposób niedostępny dla jednej osoby czyli 100 pracowników x 7h = 700h dziennie zamiast 12h dziennie – koszta = 200h – dalej bardzo dużo) albo coś innego – akcje, czas (spekulacja).

      • Ej, a ja specjalnie wróciłem do tego komentarza następnego dnia bo liczyłem że sobie ciekawie podyskutujecie :D

  5. Bardzo fajny wpis! Umiejętności miękkie są niezwykle cenne, czasem mi się kojarzą z cementem projektu i pracy zespołowej. Niby cegły są (= techniczne kawałki, wiedza), ale nie ma niczego, żeby to związać w całość.

    Dodałabym do tego: akceptacji różnorodności, otwartość i praca w grupie. Brakuje zrozumienia, że są różne typy osobowości i różne sposoby pracy. Np. introwersja/ekstrawersja, praca o poranku / wieczorem, różne style komunikacji, różne cele – np. awans po drabince a rozwój techniczny.

    Nigdy jeszcze nie przydała mi się znajomość języków obcych poza angielskim. A trochę żałuję, bo zawsze lubiłam się ich uczyć, ale w pewnym momencie odpuściłam, żeby skupić się na celach bardziej technicznych. Możesz napisać coś więcej o swoich doświadczeniach w tym względzie? :)

    • Prawda, do miękkich można dodawać i dodawać :) może jednak lepiej ująć to jako punkt widzenia? być wstanie spojrzeć na problem z innego miejsca niż aktualnie stoimy. To zarówno dla problemu jak i próby zrozumienia drugiej osoby :)

      Co do wielu języków. Można na to spojrzeć z dwóch punktów, biznezowego: Ja pracuje w zespole irlandzko-hiszpańskiem. 70% komunikacji jest po angielsku, 30% po hiszpańsku. Czyli przez brak znajomości hiszpańskiego, jestem trochę z boku. Wcześniej byłem świadkiem nie raz, jak brało się osobę (która ze mną pracowała w zespole) na spotkania “podsłuchiwała” co mówią między sobą w swoim języku klienci, ale także ta sama osoba, była wysyłana do klientów z różnych państw tylko dlatego, że znała ich język. Ja nie raz musiałem odrzucić umowę (baaardzo atrakcyjną) z tego powodu, że nie spełniałem wymagań językowych – korporacja, ale podstawowy język do niemiecki, drugi zaś angielski. W innej sytuacji miałem: tak, my w całości mamy komunikację po angielsku, ale nasi klienci piszą do nas we francuskim, i trzeba rozumieć francuski nawet jeżeli się z niego nie korzysta na codzień.

      Przykład z innych dziedzin: moja siostra pracowała w chinach bo znała mandaryński i angielski i analizowała wprowadzenie produktów na rynek polski.
      Znajoma pracowała nad projektem architektonicznym (budynki itp) z tego powodu, że znała angielski i hiszpański. Komunikacja była po hiszpańsku, ale dokumentacja po angielsku.

      tych sytuacji było dużo. i dalej się trafiają. mniej, od kiedy nie skacze po firmach.

      Z punktu widzenia osobistego/turystycznego: brak komunikacji, niby się mówi, że każdy zna angielski, ale to nie prawda. Więc aby się dogadać trzeba było znać język lokalny (hiszpański, francuski, włoski). Dużo też znajomości mi przepadło bo mimo iż fajnie było to bariera językowa blokowała rozwinięcie skrzydeł.

      tak na marginesie ja bym z chęcią znał 10 języków jak nie więcej :) może kiedyś postawie sobie to za cel :)

      • Nie wiem czy miałeś okazję czytać książkę Ferriss’a – “4-godzinny tydzień pracy”. Facet daje generalne wskazówki jak zarządzać czasem ale porusza też kwestię nauki języków obcych. W szkole średniej miał problem z ojczystym angielskim ale opracował własną metodę nauki języka obcego i teraz wystarczy mu 2-3 miesiące na opanowanie nowego :) Także 10 języków to jakieś miesięcy czyli niecałe 3 lata :)

        • Nie, w sensie, tego typu ksiazki mnie odrzucaja :) ale zona przeczeytala/przesluchala.

          Oczywisce, znam nie jedna osoba twierdzaca, ze opanowala sposob nauki jezyka za pomoca jakis konkretnych krokow. Znam osobe, ktora nie znajac niemieckiego, pojechala do niemiec na miesiac a potem mowila lepiej niz nie jeden siedzacy w niemczech przez lata polak.

          Kazdy sposob jest dobry, nie kazdy dziala na kazdego. Ja do takich opcji podchodze sceptycznie :) choc jak mowie, wiem ze to jest mozliwe, nie wieze ze to da sie zapisac w kroki a jak sie da, to zadziala to na kilka procent osob. Te kilka bedzie glosniejsze niz te 97% ktorym sie nie udalo i rodzi sie legenda ;) nie ujmujac nic Ferrisowi :)

  6. A tak z ciekawości, dlaczego sobie mogę odpowiedzieć, Gutkowi mogę odpowiedzieć a nie mogę Piotrusiowi “Piotruś April 13, 2017 at 08:14” czy Rafałowi?
    @Rafał April 13, 2017 at 08:44 możesz przytoczyć tę metodę nauki języka?

  7. Właśnie jakiś czas temu zdetektowałem u siebie duże luki w umiejętnościach miękkich. Staram się to powoli nadrabiać, ale może masz jakieś pomysły jak skutecznie nabrać takich umiejętności? Np. opowiadania historii albo słuchania innych tak, żeby druga osoba czuła, że jesteśmy dla niej…?

    • jedyny pomysl jak mi mam to praktyka. przelamywanie barier i swoich ograniczen. W zaleznosci od sytuacji oczywiscie bedzie to latwe – wymaga jedynia rozpoczecia rozmowy, lub trudne – trzeba bedzie znalezc sposob jak w ogole nie bac sie otworzyc usta.

Comments are closed.