Bardzo dużo piszę się o tym, że osoba uczestnicząca w interview powinna się przygotować do niego – dowiedzieć się czym firma się zajmuje, jakie produkty wytwarza, na czym może polegać pozycja na jaką się aplikuje i wiele innych. Można o tym przeczytać na Google jak i na stronach MS Jobs Blog.
I tak naprawdę za każdym razem kiedy przygotowuje się na rozmowę kwalifikacyjną spędzam do 5-6h czytając i zapoznając się nie tylko z firmą do której aplikuje, ale także z jej klientami oraz pracownikami – jeżeli mam taką możliwość. Oglądam firmy promujące, czytam branżowe magazyny, sprawdzam notowania w top X itp. itd. Powoduje to mniej więcej tyle, że jak się już pojawiam na rozmowie to mniej więcej wiem czego mogę oczekiwać oraz niestety, liczba moich pytań do pracodawcy drastycznie spada. Pozostają jedynie takie które chciałby by zostały potwierdzone lub mam nadzieję, że wręcz przeciwnie – zaprzeczą informacją.
Zawsze mam w pogotowiu kilka podstawowych pytań gdyż praca jaką chcę mieć musi spełniać pewne moje kryteria – jeżeli zostaną one spełnione, firma może liczyć na moje zaangażowanie w 100% jak nie więcej gdy będzie trzeba.
Ale po jednym z interview stwierdzam, że nie tylko my musimy robić research. Jeżeli firma X zdobyła się na to by znaleźć do was dane kontaktowe i zaproponować spotkanie, osobiście oczekiwałbym iż został wykonany chociaż mały reasearch – który byłby wstanie odpowiedzieć na takie pytania, kim jestem, na jakich portalach społecznościowych można mnie znaleźć oraz co mam tam napisane.
Zresztą wyszukiwanie kandydatów przez serwisy społeczni ościowe staje się już chlebem powszednim. Pojawiają się wskazówki co i jak wypełniać i jak się reklamować by zachęcić pracodawcę.
Muszę stwierdzić z przykrością, że na moim ostatnim takim spotkaniu, pracodawca albo tak ukrywał tą wiedzą, która zdobył, że uwierzyłem iż nic nie wie na mój temat, albo po prostu on nie odrobił swojej pracy domowej.
Moim zdaniem pracodawcy też powinni trochę inaczej patrzeć na kandydatów – kandydat to nie jest osoba, która dopiero przychodząc na rozmowę powie coś o sobie, ale kandydat to taka osoba, która wstępnie poprzez informacje zawarte w Internecie oraz w CV jest osobą, która może być naszym przyszłym pracownikiem.
Dlatego bardzo lubię rozmowy prowadzone przez wielkie korporacje, takie jak Google czy Microsoft. Oni naprawdę robią research i pytania zadawane przez nich mają sens a nie są kompletnie od czapy. Nie dostałem od nich pytań, na które mogliby znaleźć odpowiedź na jednych z popularnych portali dla pracowników/pracodawców takich jak LinkedIn czy GoldenLine.
Niestety, nie mogę tego powiedzieć o swoim ostatnim interview – choć kilka pytań było naprawdę dobrych.
Podsumowując, osobiście liczę idąc na rozmowę kwalifikacyjną, że pracodawca przygotował się tak samo dobrze jak ja do tej rozmowy.
A wy jakie macie zdanie?
Ja na jakiekolwiek przygotowanie ze strony pracodawcy nigdy nie liczyłem – wydrukowanie CV i pobieżne jego przejrzenie przed samą rozmową to wszystko czego oczekiwałem. I moim zdaniem jest to OK.
Popatrzmy na to z innej strony. Twoja godzina kosztuje X zl, podczas tej godziny mozesz zrobic Y rzeczy. Idac na rozmowe maksymalna liczba rzeczy jaka zrobic w trakcie trwania tej godziny to **1**.
Godzina osoby z ktora sie spotykasz kosztuje Z zl, podczas tej godziny osoba moze przejrzec I CV, zadac T przeszukiwan w Google jak i miec 2/3 krotkie spotkania. Idac z Toba na rozmowe moze wykonac tylko jedna rzecz.
Obserwujac to mozna zobaczyc iz jezeli nie bedziesz pasowal na stanowisko to ty i przyszly mozliwy pracodawca straciliscie 1 godzine z zycia i Z+Xzl.
Po co? skoro mozna poswiecic 20-30 minut to maly reasearch. Twoje CV przeszlo weryfikacje czy to poprzez jego zwiezlosc czy przez cos zupelnie innego. Ogolnie sie spodobalo. W zaleznosci od wielkosci firmy odsetek odrzuconych CV wzrasta proporcjonalnie do liczby zatrudnionych pracownikow. Weryfikacja CV to pierwszy krok.
Teraz pracodawca moze umowic sie z pracownikiem na interview. Szanse ze sie dopasujecie (Twoj typ charakteru, Twoje nastawienie itp z takich miekkich) sa mniej wiecej zawsze takie same (nie podam liczby po zaraz sie bedzie gadalo na temat tej liczbty), ale ogolnie jest to jakas stala. Moze ona ulec zmianie po tym jak sie przejdzie kilka kursow lub potrenuje "aktorstwo" by byc takim jakiego oczekuja, ale to roznie ludzie chca robic.
Bedac na takiej rozmowie wiesz ze zainteresowales osobe swoim CV (po pobierzmym jego przejrzeniu). Interviewer przychodzi na rozmowe z swiezo wydrukowanym CV. Przeglada je i zadaje pytania. Zwraca uwage troche na to czego mu brak (zadko) albo czego jest za duzo (tez zadko, ale niektorzy zwracaja). Po 25 minutach na twarzy interviewera zauwazasz ze raczej nie jestes ta osoba ktorej szukali. Jednak mimo wszystko interview sie dalej ciagnie. Interview nie przechodzi plynnie, on skacze po Twoim CV. jest nie przygotowany. lacznie stracona godzina.
Teraz wyobraz sobei sytuacje (a mialem kilka razy tak), idac na spotkanie, przychodzi interviewer z Twoim CV, jest ono zapisane (sa juz na nim jakies notatki). Gosciu na rozmowie zadaje konkretne pytania o to co go zainteresowalo, to na co zwrocil uwage. Dopytuje sie o jakies szczegoly i zadaje pytania konkretne, by uzyskac szczegolowe dane. Dodatkowo zwraca sie do Ciebie, czemu na blogu zastosowales takie a nie inne rozwiazanie? czy dalej kontunuujesz studia doktoranckie zgodnie z tym co masz na GoldenLine.
Roznica ? osoba wie cos o Tobie i wie, ze bardziej lub mniej bedziesz pasowal do pozycji ktora chca zapelnic. Chodzenie po to tylko by zmarnowac godzine nie ma sensu a tez nie o to chodzi by rezygnowac z interview.
Oczywiscie nie Twierdze ze maja o nas wiedziec wiecej niz potrzeba :) ale w czasach popularyzacji takich portali jak GoldenLine, LinkedIn, VisualCV i inne, mozna poswiecic 5-10 minut by sie czegos wiecej dowiedziec o kandydacie – ba nie mozna ale IMO trzeba.
Szukanie igly w stogu siana poprzez zapraszanie N kandydatow na rozmowy by znalezc ta jedna wlasciwa nie ma sensu. Strata czasu i pieniedzy pracowawcy i kandydata. Nalezy zwiekszyc szanse tego iz kandydat idacy na rozmowe bedzie odpowiednia osoba.
Inny sposobem moze byc ten zproponowany przez Seth Godin:
http://sethgodin.typepad.com/seths_blog/2009/08/two-ways-to-hire-and-a-wrong-way.html
Najwazniejsze by nie marnowac czasu zarowno pracodawcy jak i naszego.
Czy wyszedles kiedys z interview wkurzony ze Twoj czas zostal zmarnowany? moze ktos inny wyszedl?
Nie napisalem ze tak byc nie powinno – napisalem ze tego nie oczekuje, bo nigdy sie z tym nie spotkalem. I TAK – wielokrotnie wychodzilem z rozmowy zirytowany ze zmarnowalem czas:). Gdybym ja wybieral osoby na rozmowe, to bym research zrobil. Nie spotkalem sie, zeby osoba mnie przepytujaca je zrobila – jej swiete prawo. I tyle.
Comments are closed.