Joel Spolsky wczoraj opublikował na łamach gazety Inc. przyszły (bo z datą 1 lutego ;)) artykuł na temat problemów przepełnienia kanałów komunikacji. W artykule głównie porusza obserwacje z wyśmienitej książki Mityczny osobomiesiąc autorstwa Frederick P. Brooks i już w merlinie i wydawnictwie WNT nie dostępnej (ale na Amazon tak, za $26,02) – osobiście gorąco polecam tą książkę każdemu programiście i nie tylko.
Ogólnie Joel pisze o tym, że liczba kanałów komunikacyjnych rośnie zgodnie ze wzorem (n^2 – n)/2 gdzie n to liczba ludzi w projekcie. Im więcej takich połączeń tym więcej czasu marnuje się na komunikację a nie na pracę. Tutaj podaje przykład byłego pracownika Microsoft Moishe Lettvin, który w trakcie pisania Visty był odpowiedzialny za zaprojektowanie i oprogramowanie przycisku Shut down. Cały artykuł opisujący jego historię, można znaleźć tutaj, zaś to co najważniejsze to Moishe obliczył, że aż 43 osoby miały głos w sprawie tego jednego przycisku (nic dziwnego, że Vista wyszła tak a nie inaczej). Zgodnie z wyżej podanym wzorem, to jest łącznie 903 połączeń. Zgodnie z liczbą Dunbar’a osoba jest wstanie utrzymać i prowadzić sensowną konwersację z max z 150 osobami – warto więc zwrócić uwagę, że 1/3 maksymalnej przepustowości człowieka została zajęta przez jeden przycisk :) Moishe podaje również, że w ciągu roku udało mu się napisać 200 linii kodu… w ciągu roku! Łał (sic!) itp. itd.
Główne przesłanie artykułu Joela to nie zawracanie głowy pracownikom z tego powodu, że fajnie by było gdyby (i tu trzy kropki). Jeżeli ktoś jest potrzebny to niech idzie na spotkanie, jeżeli nie to nie ma poco iść. Jeżeli istnieje informacja, która pracownik powinien posiadać to trzeba mu ją przekazać zaś reszta nie powinna się dla niego liczyć – nie dlatego, że informacja jest tajna, ale dlatego, że programista nie musi wiedzieć gdzie aktualnie znajduje się przesyłka kurierska dla klienta.
Jednakże duża liczba kanałów komunikacyjnych nie jest jedynym problemem. W 1998 roku, Linda Stone użyła określenia Continous Partial Attention (CPA) w celu opisania stanu w którym przez zbyt dużą liczbę bodźxów zewnętrznych (e-mail, gazeta, twitter, skype, gadu-gadu itp.) przeznaczamy jedynie część swojej uwagi na pewne informacje. To znaczy na przykład podczas wykładu nie słuchamy uważnie co ma nam profesor do powiedzenia, ale słuchamy go jednym uchem, drugim muzyki z iPod a jednocześnie sprawdzamy e-mail – i jak tu czegoś nie przegapić?
Guy Kawasaki widząc problem stworzył agregator newsów Alltop, Seth Godin może nie widząc tego problemu ale czując zapotrzebowanie ludzi stworzył Squidoo. Dzięki tym portalom w jednym miejscu mamy wszystkie niezbędne informacje (by zabardzo się nie rozpraszać:)) Jednakże wczoraj na Alltop zostało opublikowane video na temat 8 sposób jak dobrze wykorzystać portale społecznościowe:
W którym jest mowa o tym, że dopiero można nas nazwać aktywnymi jeżeli jesteśmy aktywni na trzech różnych portalach – do tego doliczmy nasze 4 skrzynki e-mailowe, rssy, gazety, komunikatory itp. itd. i już mamy zagwarantowany CPA :) Nie licząc tego – video zawiera dość dobre i rozsądne porady :) warto więc i tak je obejrzeć.
A co powoduje CPA? W 2007 roku badania HP i TNS Research zostały opublikowane przez Lindę Stone na łamach Harvard Business Review (PL, ENG) w artykule Breakthrough Ideas for 2007 (PL, ENG). Mam nadzieję, że publikując fragment całego artykułu nie łamie żadnych praw autorskich – w szczególności iż ten fragment udało mi się przekopiować z jednej ze stron internetowych.
Living with Continuous Partial Attention
We all know the phenomenon: You’re in a conference room, and all the people around the table are glancing – frequently and surreptitiously – at the cell phones or BlackBerrys they’re holding just below table level.
They may be checking their e-mail, looking to see who is trying to reach them on muted incoming calls, sending text messages, scanning stock quotes, making dinner reservations – or, more likely, doing several things at once.
Such activities don’t only draw participants’ attention away from the business being conducted at the table; they also compete with one another – sometimes even generating small alerts that suddenly appear and then dissolve on the screen, silently begging, “Look at me!”.
This constant checking of handheld electronic devices has become epidemic, and it illustrates what I call “continuous partial attention.”
Although continuous partial attention appears to mimic that much discussed behavior, multitasking, it springs from a different impulse.
Continuous partial attention, by contrast, involves constantly scanning for opportunities and staying on top of contacts, events, and activities in an effort to miss nothing.
It’s an adaptive behavior that has emerged over the past two decades, in stride with Web-based and mobile computing, and it connects us to a galaxy of possibilities all day every day.
The assumption behind the behavior is that personal bandwidth can match the endless bandwidth technology offers.
Continuous partial attention in itself is neither good nor bad. Like many things, it’s fine up to a point – but in excess it can cause harm.
In a study of the use of BlackBerrys, Gayle Porter, an associate professor at Rutgers University, concluded that addiction to these devices, in the form of constant checking for messages, is deeply entrenched.
TNS Research, in a study commissioned by Hewlett-Packard, found that people who attempted to deal with a barrage of messages while working experienced a temporary ten-point drop in IQ over a day’s time.
As businesses respond to this backlash – as they consider management styles and marketing messages that effectively meet people’s needs for relief from continuous partial attention and the sensory overload it creates – they can differentiate themselves by offering what their employees and customers increasingly crave: discriminating choices and quality of life.
Copyright by Harvard Business Review
Swojego czasu cały ten fragment podsumowałem na prezentacji za pomocą jednego slajdu:
Z moich obserwacji w różnych firmach, mogę potwierdzić taki stan rzeczy, czasami i mi się to przydarzy – co muszę powiedzieć jest smutne :)
Podsumowując te dwa artykuły, im więcej mamy kanałów komunikacyjnych, im więcej bodźców zewnętrznych tym coraz mniej efektywniej pracujemy. Na krótką metę to raczej nie zaszkodzi zaś jeżeli mamy tkwić w tym prawie cały czas to lepiej się zastanowić nad tym czy aby na pewno menadżerowie zdają sobie sprawę z tego co się z nami dzieje. Jeżeli mimo uświadomienia menadżerów, wciąż nie widać poprawy, to ja bym się głęboko zastanowił nad możliwością zmiany pracy. Piszę tu o bodźcach nie związanych z naszą nauką czy rozwojem. Piszę o tych, które są dla nas kompletnie zbędne – na przykład 90% komunikacji korporacyjnej, w pewnej firmie nauczyłem się ją po prostu kasować, jak coś ważnego zostało wysłane, to na pewno zostanie to powtórzone.
Jeżeli jednak mimo wszystko nie chcecie zmieniać pracy a nie widać zmiany ze strony menadżerów, warto ustalić sobie konkretne godziny (nie jedną, na przykład na maila co 2 godziny, zaś na skype i RSS raz na 4h) kiedy to przejrzycie maile, włączycie RSSa czy też pogadacie przez skype – nawet nie jestem pewny ale wydaje mi się, że Stephen Covey to polecał w jednej ze swoich książek.
Mimo wszystko jako informatycy musimy pamiętać o jednym – w naszym zawodzie nie można poprzestać się uczyć. Zablokowanie sobie wszystkich RSSów czy też skype/twitter może spowodować w środowisku gdzie ciągle chodzimy na spotkania i przez rok piszemy 200 linii kodu, że po tym roku nasza wartość na rynku będzie 2 krotnie niższa.
Zbyt duży umiar też do najlepszych rozwiązań nie należy :)
Jakie są wasze opinie na ten temat? Zgadzacie się z Joelem i Lindą?
co do "mythical man-month", ja kupiłem w EMP*KU (http://bit.ly/6JrJYv), również gorąco polecam. Pierwsze co zwróciło moją uwagę najbardziej (zanim zgłębiłem zawartą w niej wiedzę) był fakt okresu powstania książki w latach 70tych. Tak, tak – zaskoczenie, jak mimo wykładniczego wzrostu w rozwoju technologii, niewiele się zmieniło przez te wszystkie lata na poziomie technik prowadzenia projektów.
Osobiście poluję na książkę "Peopleware" (polski tytuł: Czynnik ludzki :P), ale też nigdzie tego "nie ma".
Reszta posta – świetne spostrzeżenie – masz swój styl wybijający się poza schemat (tutaj specjalnie rzuciłem "Gladwelem" – warto przy okazji "Continuous Partial Atention" wspomniec o książkach jego autorstwa – Outliers (pl: Poza schematem) – książce początkowo poruszającej się w klimacie anegdot związanych z karierami "wielkich", ale druga część zawiera już bardziej szczegółowe "smaczki", np. fakt, że sposób nazywania liczb, ułatwia szybką arytmetykę "w pamięci" (nie wiedziałem o tym wcześniej), warto zwrócić uwagę, że w języku polskim zapisujemy 20 jako 2 10 (dwa dzieścia), a po angielsku to będzie już Twenty, jeden wyraz, który nasz mózg dopiero przekształca w 2 10. Azjaci mają podobno (wg. Gladwela) jeszcze prościej, bo cyfry opisują jednosylabowymi zwrotami. Stąd prosta droga do odpowiedzi – dlaczego nacja azjatycka przoduje we wszystkich konkursach "zdolności umysłowej". Drugą pozycją Gladwela – którą obecnie pochłaniam wieczorami, jest Blink – książka opisuje charakterystykę (przy pomocy anegdot – ulubiona forma stylistyczna Gladwela), podświadomego "momentu decyzyjnego". Coś jak "przeczucie" – wynikające np. z doświadczenia. Więcej później. I tak się rozpisałem jak na komentarz do Twojego posta blogowego :P
@Michal
Spoko, dzieki :)
To jak o Gladwellu wspomniales to juz przynajmniej w American Book Store dostepna jest jego najnowsza ksiazka: What the Dog Saw: And Other Adventures (http://bit.ly/4neG3n). Jeszcze nie mialem okazji jej przeczytac ale cierpliwie czeka ona na mnie na polce :)
zas co do Czynnika Ludzkiego – polecam, polecam rowniez inna ksiazke Toma: Zdazyc przed terminem (http://bit.ly/6BpP2A – ale juz nie dostepna :(, moze jednak znajdziesz ja gdzies w sieci).
Gutek
Rozumiem ze po przeczytaniu twojego posta kasujemy wszyscy twojego bloga z rss!
Przypomne jeszcze ze te fenomeny nie sa nowe i ze wspomnieni autorzy je tylko ubieraja w szaty dzisiejszego swiata. Podobne obawy mieli juz na przyklad Tocqueville (1832), Foucault (1970), Mitscherlich (1950) i Albert Robida na poczatku ubieglego stulecia (ten akurat to pokazuje w komiksach). Wczesne filmy lub ksiazki science fiction podobne scenariusze przedstawiaja. Wsumie to krecimy sie tutaj caly czas kolo konstruktow zwiazanymi ze strachem przed technologia i niewiadoma przyszloscia.
Aby dodac jeszcze nazwisko z dzisiejszych czasow to socjolog Dalton Conley pisze na podobny temat w "Elsewhere, U.S.A.: How We Got from the Company Man, Family Dinners, and the Affluent Society to the Home Office, BlackBerry Moms, and Economic Anxiety. Sam jednak nie czytalem.
Moja rada. Wylaczac od czasu do czasu swojego CrackBerry i nie bac sie przyszlosci ani technologi.
Comments are closed.