Ktoś Ci powiedział (czy nawet ja to powiedziałem kiedyś?), że aby pojechać na work-and-travel (czy ja kto popularnie nazywają by zostać tymczasowo cyfrowym nomadą) wystarczy tylko chcieć? Że nic Cię nie blokuje? Wszystko siedzi tylko w Twojej głowie… Może miał rację, z mojego doświadczenia (i z tego jak sam ja to kiedyś jeszcze mówiłem) jednak osoby które to mówią w nie stawiają się w roli drugiego człowieka. A to znaczy, że to co mówią, mówią ze swojej perspektywy. Postaram się trochę rozjaśnić temat i nakreślić pewne trudności, które nie są łatwe do przeskoczenia – przynajmniej nie zawsze są, a o których ludzie zapominają.

Sam jestem zwolennikiem opcji work-and-travel – bo dzięki niskiemu kosztowi finansowemu, można zwiedzić kawał świata. Jednak zdaje sobie sprawę z tego jaką cenę płaci cała moja rodzina, kiedy taką opcję wybieram. I zawsze ta opcja jest dyskutowana. To nie jest, że ja podejmuję decyzję i koniec. Nie rozmawiamy o tym, jednak do tego zaraz wrócę.

Po pierwsze: trzeba mieć odpowiednią robotę

To chyba najważniejsze. Ciężko jest robić trening personalny na siłowni, kiedy jest się pół świata dalej w innej strefie czasowej. Łatwiej, ale dalej ciężej jest robić negocjacje telefoniczne o 3 nocy w sprawie nowych kontraktów. Ciężko też być dostępny dla klienta w godzina 9-16 kiedy nasza strefa czasowa w której się znajdujemy jest -9h czy +9. Znam ludzi którzy tak robią, jednak nie zwiedzają oni za dużo, raczej mają weekend na to by odespać i trochę pozwiedzać.

Więc by w ogóle móc pracować zdalnie z całego świata trzeba mieć taką pracę, która na to zezwala. Jak zaś blokują nas godziny dostępności, należy wybierać miejsca w których różnica czasowa nie stanowi problemu – na przykład dla kontraktów w Europie to Europa plus nawet fragmenty Afryki jak czy Ameryki południowej (Brazylia), nawet o fragmenty Azji. Opcji jest dużo :) jednak to nie jest tak, że zawsze można sobie wszędzie pojechać ;)

Jednak to pewnie wiedziałeś/aś :) Rozwiązaniem jest praca asynchroniczna – taka która nie jest powiązana z godzinami pracy a z wykonaniem tasków w dowonlym przez siebie czasie jednak zgodnie z harmonogramem ;)

Po drugie: z kim chcesz tam pojechać?

Jak samemu/samej to nie ma problemu, możesz jechać – chyba, że masz jakieś zobowiązania lokalne i innych ograniczeń, które nie pozwalają podróżować. W sensie nie ma ograniczeń innych niż te który ty sobie narzucisz.

Jeżeli jednak masz kogoś to sprawa się komplikuje. Trzeba sprawdzić czy ta druga osoba ma Punkt Pierwszy. Jak tak, to koniec gadki. Jak nie… to zaczynają się schody. Czy osoba ma pracę, która pozwala jej wyjechać, na jak długo, czy może sobie pozwolić na wyjazd dłuższy (bezpłatny urlop), czy godzi się na wyjazd z Tobą, kiedy będziesz kilka h dziennie pracować – organizacja czasu przeważnie nie stanowi trudności, problem jest, kiedy ty i druga osoba chcecie pójść do tych samych muzeów itp., to nagle druga osoba ma ograniczenia co może robić.

Więc to należało by przedyskutować. Jest to do zrobienia.

Po trzecie: czy masz rodzinę?

Tu sprawa się zaczyna komplikować. Tutaj uwielbiam, jak ktoś mówi: zobacz jak fajnie, pojechałem i pracowałem z rodziną, da radę! Tutaj ja muszę zaznaczyć, że żaden z moich wyjazdów nie mógłby się odbyć, gdyby nie poświęcenie mojej żony. To ona wzięła cały ciężar na siebie: wzięła urlop po to by zajmować się dwójka dzieci do póki ja pracuję. Jakoś nikt o tym nie myśli, że taki wyjazd to jest poświęcenie się kogoś.

Teraz dodajmy do tego wiek dzieci i czy możesz sobie pozwolić na to by ich zabrać ze szkoły/przedszkola na dłuższy okres. W przedszkolu jeszcze problemu nie ma, w podstawówce już zaczyna być. Oczywiście za pomocą nauczania domowego problem da się rozwiązać. Jednak trzeba się na to przygotować. Jeżeli nie jesteś na to przygotowany lub nie wiesz nic i Twoja druga połówka też, to zaczyna być poważny problem – oczywiście do rozwiązana, za pomocą poświęcenia się kogoś. Ty poświęcasz się i pracujesz, druga osoba poświęca się i naucza – jak jest dogadane to super. Jak wymuszone to słabo. Widzisz jednak, że sprawy się komplikują.

Problem zajmowania się dziećmi też można rozwiązać za pomocą niani. Na taki wyjazd można zabrać ze sobą nianię lub też znaleźć nianię na miejscu. Jest to do ogarnięcia. Koszty finansowe rosną, jednak następuje swoboda jednego z was. Jeżeli obydwoje robicie work-and-travel, to macie przynajmniej czas na pracę i ktoś się zajmuje waszymi dziećmi. Jak tylko ty pracujesz, to druga strona ma czas wolny i wracamy do punktu poprzedniego: co będzie robiła.

Po czwarte: wyjazd samemu jak ma się rodzinę/jest się w związku

Czy może wolisz jechać samemu bez rodziny i partnera/partnerki? To szczerze, nawet jakbyś przynosił kokosy do domu, zrzucasz na drugą połówkę KAWAŁ roboty. Jeżeli druga osoba jest z tym OK to super. Znów w tym momencie Twój wyjazd nie byłby możliwy, gdyby nie poświęcenie kogoś innego. I to jest ta cena jaką się płaci a której się nie myśli lub często pomija.

Osoby, które Tobie mówią by wyjechać nie zawsze myślą o tym, czasami same nie dostrzegają tego co mają i dzięki czemu to mają. Nie doceniają ciężkiej pracy kogoś innego na to by dana osoba mogła się spełnić/spędzić czas tak jak chce.

Zresztą co tu obwijać w bawełnę, sami też o tym rzadko myślimy. Kto jest wdzięczny za to, że druga osoba wzięła na siebie ciężar zajmowania się rodziną, kiedy to my robimy kariery? Albo kto jest wdzięczny za to, że to my wzięliśmy ciężar zajmowania się rodziną, kiedy druga osoba robi karierę?

Podsumowując, jeżeli nie masz rodziny, zobowiązań, to pytanie brzmi co chcesz zobaczyć? Jeżeli zaczynasz mieć zobowiązania i rodzinę, to pytanie co jesteś wstanie poświęcić lub kto jest wstanie co poświęcić byś ty mógł być tym cyfrowym nomadą. A następnie bądź wdzięczny i doceniaj to. A tym głupim tekstom ludzi z boku, z uśmiechem na tworzy powiedz, dzięki, widać, że wyjazd Ci taki służy, opowiesz mi o swoim ostatnim?

Ćwiczenie końcowe, jak jesteś związku. Spisz rzeczy, za które jesteś wdzięczny drugiej stronie, zastanów się pięć minut, co dzięki niej możesz robić czego byś nie mógł zrobić, gdyby Ci nie pomagała. Możesz to zrobić na zasadzie wypisania rzeczy, których byś nie mógł robić lub rzeczy, które dzięki niej robisz. Jest różnica w tym zdaniu ;)

8 KOMENTARZE

  1. Mocne!
    Rzeczywiście, odzwyczailiśmy się od myślenia, że to co robimy i co sprawia nam frajdę robimy… dzięki komuś!

    Serdecznie pozdrawiam.
    Radek

    PS. Ja tu czatowałem na post o Ansiblu, ale ok.

  2. Kolejna kwestia to jednak odpowiednia taktyka znalezienia miejsca do pracy za granicą. Nie sztuką jest wynająć byle jakie mieszkanie po taniości gdzie pracę będzie uniemożliwiać choćby rozłączający się internet. Poza tym, często spotykany mit o pracy po palmą na leżaczku z laptopem to bajka :) Zresztą kto to widział? Piasek wsypujący się do klawiatury i odblask słońca na ekranie uniemożliwiający prace.

  3. Dobrze napisane. Ja dostrzegam, ze gdy jest sie mlodszym i nie ma wszystkich tych zobowiazan, rodziny, dzieci, tym latwiej jest byc cyfrowym nomadem. Pozdrawiam.

  4. Też sie zastanawiałem, jak to jest być cyfrowym nomadą w kontekscie pojawiających co raz większej ilości zobowiązań. Oczywiście, na wszystko sie znajdzie rozwiązanie (choćby edukacja domowa) ale ja z Partnerką byłbym w stanie temu podołać? Mnie, z racji rowerowej pasji, ciągnie tam gdzie jest pięknie i atrakcyjnie. Myślę wciaż o Wyspach Kanaryjskich, gdzie klimat i warunki są sprzyjające (do pracy zdalnej przy mojej rodzinie) ale … co z resztą moich bliskich, zwłąszcza seniorzy? Ostatni rok wiele mnie nauczył

    Nie jest to łatwie pytanie i zapewnie odpowiedzi szybko nie znajdę ale … póki co, doceniam to, co mam teraz oraz to dzięki komu miałem coś wcześniej. Teoria wdzięczności działa w 100%.

  5. Nie traktuj tego jak hejt. I odpowiedz szczerze. Tez pracuje w branzy IT i mam podobnie jak opisuje w pytaniu ponizej:

    Czyzby frustracja ze teoretycznie swiat stoi otworem, wszedzie dokola mozna przeczyatc o ludziach podrozojacych, robiacych kariery na calym swiecie. A czlowiek czuje ze utknal w miejscu ze wzgledu na obowiazki, rodzine itp. Z jednej strony jest to swiadoma decyzja ze rodzina jest najwazniejszym priorytetem z drugiej cos jednak uwiera ?

    • nie, nie frustracja. Byłem tam i tu. Jednak raczej wkurw na to, że inni wiedzą lepiej nie zwracając uwagi i są zapatrzeni w siebie i nie myślą o innych. Stawiają swoje wartości i swoje zdanie i pojmowanie świata ponad resztę. tylko jest jedna prawda – ich. raczej wkurw na to :)

  6. @Spisz rzeczy, za które jesteś wdzięczny drugiej stronie, zastanów się pięć minut, co dzięki niej możesz robić czego byś nie mógł zrobić, gdyby Ci nie pomagała.
    Czytam to zdanie po raz n-ty i ciągle coś tu nie pasuje.
    Nie do końca wiem co, ale… może…
    “Racjonalizm tylko wtedy jest pełny, kiedy jest umiarkowany”
    Nie moje.
    (c) Tadeusz Kotarbiński

  7. Pytanie, po co? Po co na siłę jechać do obcego kraju aby tam pracować zdalnie, skoro to samo można robić tu w Polsce, w domu, będąc razem z rodziną. Myślę że jest to taka sama niepotrzebna moda, jak silenie się na bycie fit, vege, siłownia, smartzegarki i składane smartfony.

Comments are closed.