Ostatnio obejrzałem zupełnie wyjęty z kontekstu (dla mnie) film na youtube, gdzie Krzysztof Gonciarz w którymś momencie stwierdził, że właśnie sobie zdał sprawę iż… marzenia się spełniają. Bo jego właśnie się spełniło. Dało mi to dużo do myślenia, dawno nie patrzyłem wstecz pod względem swoich marzeń z dzieciństwa, czy nawet tych późniejszych.
Komplementując, dostałem olśnienia, że znaczna część moich marzeń się spełniła, część wciąż jest w realizacji a kilka zaś… już pewnie nigdy się nie spełni (na przykład to by żyć bez kredytu…). Ale także doszedłem do wniosku, że marzenia mutowały, zmieniały się, biorąc pod uwagę aktualne zmienne, aktualny stan rzeczy, czy też to że pewne marzenie zostało spełnione. Automatycznie jakby dostawało to marzenie opcję zdobycia kolejnego poziomu. Dlatego też ciężko było zweryfikować czy dalej podążam tropem marzeń, czy może jakieś można skreślić już z listy.
Jedno z tych marzeń było zostanie informatykiem – od początku chciałem być związany z komputerami, pisać programy, być specjalistą od sieci, wiedzieć dokładnie jak komputer jest zbudowany, na jakiej zasadzie działa i dlaczego. Wiedziałem to mniej więcej od 4 klasy podstawówki. Oczywiście wtedy też chciałem być sławnym koszykarzem grającym z Jordanem przeciwko Magic Johnsonowi, tenisistą, który równałby się z Agassim i ogrywał Samprasa, a tego Niemca Borisa (to były stare czasy, jak tylko zacząłem chodzić do liceum już do Borisa nic nie miałem, głupia polska mentalność narzucona przez społeczeństwo dała we znaki w dzieciństwie) to bym zjadał na śniadanie. Kilka rzeczy się więc zmieniło ;) Nie licząc informatyki, na studia informatyczne poszedłem, zaś pracę w w zawodzie rozpocząłem jeszcze przed rozpoczęciem studiów (jeżeli to pracą można nazwać, ale tak, niby pisałem w JScript, VBScript, Visual Basic w C++ jak i w Java).
Wtedy też moje marzenie się zmieniło, zmodyfikowało, nie tylko chciałem być informatykiem, ale chciałem być dobry w tym co robię – więc siedziałem i trzepałem kod. Tyle go trzepałem, że moje rozwiązania przeważnie były albo kopiowane przeze mnie i modyfikowane, albo przez kogoś innego i następnie służyły jako kod zaliczeniowy dla znacznej części studentów. W najbardziej obciachowym momencie, to chyba na jednym projekcie około 15 osób zaliczyło ćwiczenia. A ja nic innego nie robiłem, w robocie kod, na uczelni kod, w domu kod. Może gier nie tworzyłem, może też jakiś niesamowitych rozwiązań nie – choć jeżeli pomyślę, to to kilka aplikacji było naprawdę cudem sztuki programistycznej (nie koniecznie jakościowej). Tak czy siak zauważyłem, że zaczynam być dobry, naprawdę dobry mimo, że sam aż tak bardzo w to nie wierzyłem i dalej mam z tym kłopot (choć teraz to wiem, że doświadczenie mówi mi, że jest inaczej).
Moje marzenie po raz kolejny ewaluowało, potem po raz kolejny. I tak oto niby nie spełniłem tego marzenia co mam teraz, ale spełniłem masę które miałem po drodze. I to uczucie daje niesamowitego emocjonalnego kopa. Jednak coś czego się podjąłem wiele lat temu wyznaczyło kierunek którym się poruszałem. Nawet nie tylko to, ale to, że jestem wstanie spełnić marzenia niezależnie jak one są absurdalne na początku. Baaa, wiecie kiedy podjąłem decyzję, że chcę zostać informatykiem? Jak dostałem w 1993 roku dostałem grę IndyCar Racing (seria potem znana jako Nascar racing) i nie potrafiłem jej ani zainstalować ani w nią zagrać :)
Marzenia mają tendencje do spełniania się, jeżeli do nich dążymy. Jeżeli zaś o nich zapominamy, lub nie robimy niczego co by nas do nich przybliżyło – nie oczekujmy cudów. To co mogę wam zaproponować to czas refleksji nad tym co było i o czym marzycie. Zobaczcie czy coś co sobie wymyśliliście wiele lat temu jest tym za czym dalej podążacie, czy może udało wam się spełnić wasze marzenia i teraz podążacie za kolejnymi. Dajcie znać w komentarzach!
PS.: wiedza o spełnieniu marzeń daje kopa co? :)
Marzenia są bardzo ważne. Pozwalają uwolnić siły jakie mamy w celu realizacji ważnego dla nas celu.
Ciekawe jest to, że dzięki marzeniom człowiek często znajduje odpowiedź na pytanie kim chce być w życiu i co robić. Jakby były wewnętrzym kompasem :)
Z perspektywy czasu widzę, że moje marzenia były w zasadzie celami…. do niektróych ciągle dążę. Inne natomiast się spełniły, bądź zostały zaniechane.
Teraz jedno z moich marzeń, to jakiś domek w górach, gdzie można a weekend pojechać. Albo lepiej na miesiąc :)
Eee … (…) już pewnie nigdy się nie spełni (na przykład to by żyć bez kredytu…). (…) – to akurat jest tylko planowanie i egzekucja więc to z kategorii tych prostszych. Patrz – możesz obciąć swoje wymagania, nie mieć swojego mieszaknia a wynająć coś długoterminowo. I juz nie masz kredytu. Możesz przyjąć że priorytetm jest dla Ciebie ta rzecz przez 5 czy 6 lat i maksymalizować spłatę krechy … tutaj jest to o wiele łatwiejsze niż w przypadku innych, mniej namacalnych i materialnych rzeczy.
Ja w dzieciństwie, bawiąc się klockami LEGO marzyłem o tym, żeby zostać budowniczym lub architektem. To marzenie się spełniło, tylko nie projektuje domów tylko systemy i nie kładę cegieł, a linie kodu. Zawsze mi się podobała ta analogia :)
Moim najbliższym marzeniem (w sumie bardziej celem) jest dokończyć budowany system i zdobyć pierwszego płacącego klienta. Myślę, że to będzie wspaniałe uczucie :)
Mnie też do programowania popchnęły gry – zwłaszcza Warcraft 3, a konkretnie dołączony do niego edytor map, który umożliwiał pisanie prostych skryptów. To było nieopisane uczucie, gdy widziałem, ze postaci na ekranie robią dokładnie to, co im kazałem :)
Comments are closed.