(wybrałem formę męska, bo łatwiej mi tak, może być kobieca, przepraszam więc wszystkie kobiety jeżeli poczuły się urażone)

Drogi Rekruterze

Bardzo dziękuję za kontakt i za poświęcony czas w przygotowaniu maila.

Zanim przejdę do odpowiedzi na zadane pytania, chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć kilka rzeczy które moim zdaniem wyróżniły Pana mail na tyle, że z chęcią spędzę czas odpowiadając na niego.

  • Wstęp do maila, który zarówno był zabawny jak i nawiązujący do oferty pracy jak i mojego doświadczenia znalezionego na portalach rekruterskich – bardzo podobał mi się dowcip o Java jak nawiązywał pan na JavaScript :) To tak naprawdę przykuło moją uwagę :)
  • To, że nie zaspamował mnie Pan 10 ofertami w jednym mailu z czego tylko jedna by dotyczyła, naginając rzeczywistość, mojego doświadczenia.
  • To, że poświęcił Pan czas na przejrzenie o czym pisze i czym się zajmuje – to dość rzadko spotykane, przeważnie w mailach pada od razu pytanie typu czy „prowadzę bloga” albo czy słyszałem o takim rozwiązaniu jak „SharePoint”.
  • Za wymienienie nazwy firmy i działy dla którego Pan poszukuje pracownika, pozwoliło mi to sprawdzić profil firmy, przeczytać o niej informacje, zorientować się czy w ogóle bym chciał w takiej firmie pracować nie zależnie od tego czy widełki spełniają moje oczekiwania – jak Pan zapewne wie, w niektórych firmach po prostu naprawdę warto popracować ze względu na ludzi którzy tam są i na to co firma oferuje/reprezentuje sobą, niezależnie od tego, czy zmiana powoduje pogorszenie częściowe finansów. Nie licząc, że dzięki temu zabrakło bardzo denerwujących mnie osobiście wyrażeń „dynamiczny zespół” czy też „jednej z najlepiej prosperujących” itp., które nic nie oznaczają a powodują, że naprawdę nie chcę się nawet tym interesować.
  • Za podanie widełek a nie pisanie „atrakcyjne wynagrodzenie” – wiem, pisałem wyżej o firmie, ale czasami są progi których obniżyć się nie da, na głowie mam kredyt który wymaga pewnych miesięcznych wpłat, które dzięki temu, że Pan podał widełki wiem, że niezależnie od tego czy dostanę minimum czy maksimum będę wstanie spełnić.
  • Dziękuję także za informacje o możliwości relokacji, miejsca relokacji, sumy którą firma jest wstanie mnie w tym wesprzeć jak i ogólnych informacji na temat kosztów i opłat w danym miejscu – jak to zaoszczędziło mój czas w poszukiwaniu tych informacji i zorientowaniu się czy chciałbym tam mieszkać i pracować czy też nie.
  • I chyba najważniejsze, dziękuję, dzięki tym informacją które zawarł Pan w mailu, za nie marnowanie mojego czasu. Zgadza się może musiałem poświęcić 10 minut na przeczytanie maila, ale te 10 minut były tego warte. Wie Pan jak to jest, codziennie dostaje się 20 maili z ofertami pracy, i naprawdę 99% z nich to kompletna strata czasu. Niby jeden mail zajmuje 5 minut ale, te 5 minut to jest 5 minut wyrzucone do kosza, skradzione aktualnemu pracodawcy lub wykradzione z czasu wolnego. Nie wspominając, że zawarł Pan dokładnie wszystko co potrzeba w mailu a nie tak jak te wszystkie inne maile zawierają informację, że jak chcę to prześlą więcej informacji. Przecież to porażka, z 5 minut robi się 20 na mail. Więc naprawdę bardzo Panu dziękuję za nie marnowanie mojego czasu.

Wiem, trochę tego wyszło, przepraszam, ale tak rzadko dostaje tak świetnie skomponowane maile rekrutacyjne, że aż musiałem poświęcić ten czas i Panu podziękować za Pański wkład w ten mail. [przyp. red.: Szacun +10]

Teraz nawiązując do oferty pracy, tak jak Pan prosił, zaktualizowałem swoje CV na LinkedIn, w ogóle, super, że może Pan wyciągnąć je stamtąd i stworzyć mój profil zgodnie z waszymi oczekiwaniami i wymaganiami, szczerze, czemu nikt inny tego nie robi tylko każdy wysyła swój własny „format” i prosi o wypełnienie (wspominałem wcześniej o 20 min, z tym specyficznym formatem robi się 2-3h).

Mój skype to XYZ, jestem otwarty do rozmowy, osobiście wołałbym godziny przedpołudniowe. Jak Pan wspominał pierwsza rozmowa nie będzie trwałą dłużej niż 30 minut? Jak tak to nie ma potrzebny umawiania się na określoną godzinę, jak Panu będzie wygodniej proszę dzwonić.

Jednak jeżeli trzeba już z góry zaplanować drugi etap (a z tego co rozumiem to tak, bo pierwsza rozmowa to taka pomiędzy nami a druga już z klientem), to proponuje termin YYYY-MM-dd HH.

Jeszcze raz bardzo dziękuję za maila i poświęcony czas w jego przygotowaniu. Tak jak Pan prosił, przesyłam listę osób które mogą być także zainteresowane tą ofertą (szczerze, były pod dużym wrażeniem maila który Pan do mnie wysłał i z chęcią się zgodziły na dalszy kontakt).

Pozdrawiam serdecznie,

Jakub G

8 KOMENTARZE

  1. Co by nie mówić, celne… Można zastanowić się z czego wynika takie podejście, zwłaszcza że coraz więcej rekruterów specjalizuje się tylko w branży IT. Łatwo byłoby powiedzieć, że to kwestia braku czasu lub zaangażowania, ale może rekruterzy jednak nie wierzą, że przy bardziej indywidualnym podejściu (jakość zamiast ilości) mogliby faktycznie uzyskać lepszy efekt. A czy mają w tym rację? Otwarte pytanie…

  2. Myślę, że my (programiści), aby to zrozumieć musielibyśmy przepracować chociaż dzień jako rekruter. I kiedy po dokładnej analizie 20 kandydatów (czytania ich blogó, githuba i twittera) i wystosowaniu personalnego maila do każdego, 1 z nich odpisze krótkie: “Dzięki, nie jestem zainteresowany” nie pozostanie nic bardziej logicznego jak rozsyłanie template do 1000 i liczenia, że 1-2 z nich, którzy akurat będą szukać pracy się zainteresuje ;)

  3. @JakubJ

    tak i nie, to tak jak z proramistami, sa tacy ktorzy chca tworzyc, zmianiac, itp, tacy ktorzy chca sie jeszcze do tego udzielac online, i tacy ktorzy sa zwyklymi klepaczami kodu. Tak samo jest z rekruterami, problem polega na tym, ze wystarczy ze choc przed wyslaniem mass mailingu sprawdza czy w bazie nie maja informacji juz ze ja naprawde nie robie juz SPS i nie chce sie nim zajmowac. Jak spojrze na te maile to moim zdaniem jakiekolwiek odpowiadanie im nie ma sensu, bo i tak olewaja co pisze.

    a sa tacy ktorzy sie tym intersuja i reaguja na moje maile, i sa tacy ktorym sie chce, i Ci tak naprawde zatrudniaja.

    Patrzac na wszystkie prace jakie mialem w zyciu, to z lapanki takiej masowej nigdy nic nie znalazlem, zas wystarczylo zeby rekturet choc na tyle byl obeznany by wykonac google search. i takie oferty akceptowalem.

    tej idelanej, utopijniej jeszcze nie dostalem, ale mialem spotkania z osobami ktore zajmuja sie rekrutacja, tak zwanymi head-hunterami, i z takimi osobami to az przyjemnosc pracowac. z checia utrzymuje z nimi kontakt, gdyz ich interesuje kogo maja zatrudnic, a nie ile osob maja zatrudnic. i to zmienia wszystko

Comments are closed.