Przyzwyczajenia. Zarazem coś co kształtuje nam dzień i umożliwia przejście go w jakiś rozsądny, uporządkowany (a niektórzy nawet twierdza w produktywny) sposób, zarazem coś co nakłada na nas kaganiec i smycz powodując, że chodzimy i działamy tak jak sami siebie zaprogramowaliśmy.

Z jednej strony ma to swoje plusy, z drugiej, ma i minusy. Zastanówmy się nad tym.

Dobro

Macie może jakieś przyzwyczajenia, określone rzeczy, schemat postępowania z rana? Na przykład: pobudka, 5-10min ćwiczeń, prysznic, śniadanie z podcastem/książką? Albo inny, co wieczór przygotowujecie sobie ciuchy do pracy na następny dzień? Mógłbym tak wymienia w nieskończoność. Ale chyba wiadomo o co chodzi?

W czym nam to pomaga? No na przykład poranne przyzwyczajenia, pomagają nam wstać i działać bez myślenia. Robimy rzeczy z  automatu, dzięki czemu są one wydajne, my możemy skoncentrować się na czymś innym jak co mamy do zrobienia dzisiaj, za co jesteśmy wdzięczni.  Zarazem taki rytuał może być także kluczem do produktywności – czymś co ustawi nas na poprawnych torach i nada odpowiedni kierunek. Ważne jednak by w tym rytuale nie było pracy… wtedy produktywność podobno idzie do kosza, samo sprawdzenie maili jest fatalne.

To powoduje, że dzień nam mija płynnie. Nie, nie płynniej, chodzi o to, że dzień jest pełen chaosu, i te nasze małe rutynowe rzeczy, pozwalają zrobić sync z rzeczywistością, zweryfikować czy nie zmieniliśmy kierunku podróży i czy wciąż znajdujemy się na odpowiednich torach.

Zło

Skoro to tyle daje, to co jest w tym złego? Zróbcie eksperyment. Jak macie jakieś takie przyzwyczajenia to po prostu się ich pozbądźcie. Z rana zawsze były ćwiczenia? To teraz zjedźcie pączka, albo wyjdźcie wcześniej do pracy. Zmieńcie to co robiliście do tej pory systematycznie.

I jak się czujecie? Czujecie lekki niepokój/lęk, może już na samą myśl o zmianie macie taką reakcję? Mózg wam mówi, że nie wie co jest grane i sam nie wie jak się ma zachować? Stało się coś czego nie przewidział.

Takie rzeczy mogą nas kompletnie wyprowadzić z równowagi. Pominięcie ćwiczeń, albo się na nie spóźnienie. Coś co jest nieregularne. Warto zobaczyć jak to ma na nas wielki wpływ. Oraz warto to robić by pobudzić nasz mózg. Za każdym razem kiedy stawiamy go w sytuacji, w której nie wie co jest grane, myśli. Myśli bardzo intensywnie. Szuka rozwiązania. Bardzo fajnie to można zaobserwować jeżeli zwrócimy na to uwagę.

Jak to u mnie wygląda?

Mam kilka takich swoich rytuałów. Z rana nie ma u mnie komórki, zero, do godziny 9-10 rano ona nie istnieje. O 12 mam crossfit, i w trakcie dnia mam czas na kawę – na którą muszę wyjść.

To są takie 3 rytuały które ustawiają mi dzień. Kiedyś wystarczyło wstawić mi spotkanie na 11:30 tak by się na CF nie wyrobił, albo zadzwonić do mnie przed 8. Powodowało to taki przypływ negatywnej energii, że aż mnie on przytłaczał i niszczył mi kompletnie dzień, zaś mózg stał sparaliżowany jak królik gapiący się w reflektory nadjeżdżającego samochodu.

Widząc to, stwierdziłem, że jest źle. I trzeba coś z tym zrobić. Wprowadzałem zmiany chaotyczne tak by mózg się ich nie spodziewał. Na przykład niechcący przedłużałem rozmowę na porannym spotkaniu zespołu. Już samo to, że mogę się nie wyrobić na  ćwiczenia nawet z mojej winy powodowało negatywne uczucia. Udało mi się, okazało się, że nawet jak coś wypadło i nie mogłem być na CF, mózg zadziałał i wprowadzał nowy plan. Ja zaś nauczyłem się inaczej reagować na zmianę. Już nie ma paniki i wkurzenia. Jest racjonalne myślenie: ok stało się, miało prawo się stać. Znajdźmy rozwiązanie taki które mnie zadowoli.

Ale zanim to byłem wstanie zrobić, musiałem rozpoznać swoje uczucia i na nie zareagować. Tak by nie zalały one czerwienią moich oczu.

Jak Żyć?

No właśnie jak? Możemy to wszystko olać i robić dalej tak jak robimy. Przy pewnych zmianach, będziemy mieli napady złości, wkurzenia, furii itp. Trudno, tak chcemy tak mamy. Mój przykład z CF pokazuje, że może to być fatalne w skutkach.

Z drugiej strony, możemy ćwiczyć nasz mózg i rozumieć co się z nami dzieje. Potrafić zaobserwować dane wzorce i zareagować na nie jak jest taka potrzeba. Dlatego czasami warto przewrócić swoje życie o 180 stopni na okres tygodnia, dwóch. Zwiększy to naszą odporność psychiczną na takie zmiany. Pomoże to zaobserwować jak i nazwać uczucia, które się w nas kiełkują kiedy coś jest nie po naszej myśli. I co najważniejsze, pozwoli naszemu mózgowi wpadać na ciekawe kreatywne/innowacyjne pomysły.

Serio, spróbujcie. Boicie się? To chociaż zacznijcie inaczej chodzić do pracy – innymi ścieżkami, starajcie się tak iść by nie iść ani razu taką samą ścieżką przez tydzień. Już samo to spowoduje, że wasz mózg będzie musiał z rana zacząć działać. A potem obserwujcie, co on wam podpowie, jakie inne ścieżki znajdzie dla was. Co przed wami odkryje?

Dajcie znać w komentarzach! Jestem ciekaw co próbowaliście zamienić w chaos i jakie rezultaty zaobserwowaliście!