Będąc na studiach wybieramy specjalizację, którą potem podążamy aż do obrony inżyniera/magistra. Oczywiście można tą specjalizację zmieniać ale… przeważnie jest jedna. Poświęcamy dużo czasu i pracy by opanować zagadnienia związane z naszą dziedziną. Nawet się w niej dodatkowo doszkalamy, jeżeli jest taka możliwość. Łapiemy praktyki, piszemy własne projekty. Rozwijamy się. I NA PEWNO opanujemy świat.

W tym wszystkim zapominamy o najważniejszym – dywersyfikacji naszych umiejętności. Bo w życiu jak w garncu. By zrobić zupę, sama marchew nie wystarczy, trzeba na przykład wody. Sama woda też za dużo nie da… ?.

Poświęcając się kompletnie jednej umiejętności zapominamy o innych równie ważnych jak nie ważniejszych. Nasze braki zaś będą nie tylko widoczne, ale mogą zablokować na przykład naszą rekrutację. Mogą spowodować, że jak będziemy starsi będziemy musieli poświęcić miesiące na opanowanie czegoś, co w latach młodzieńczych zajęłoby nam tygodnie. Im człowiek starszy, tym trudniej przychodzi mu uczenie się – może nie trudniej, wolniej, do tego dochodzą różne obowiązki, które ograniczają dodatkowo czas.

Więc będąc młodym jest to najlepszy okres na to by dokształcać się w różnych obszarach. Dla przykładu, praca programisty bez płynnej znajomości angielskiego jest prawie (prawie) już niemożliwa. Nie licząc, że języki są napisane po angielsku! (do, for, foreach, while, class, public, module itp.), to większość materiałów jest dostępnych po angielsku. Większość książek też. Nie ma szans (do póki tego komputer nie zrobi), że nastąpi szybkie tłumaczenie nowych artykułów/książek. Więc już widać, że warto w język inwestować. Ja bym pewnie poszedł krok dalej i dał sobie za cel by angielski był tak dobry jak język ojczysty, a i dobrał jeszcze trzeci język. Czasy się zmieniają. Ale jeszcze nie mamy fluent translatora. A komunikatywność w kilku językach jest przydatna. Jak nie w pracy to w życiu.

Oprócz języka, warto ćwiczyć rozmawianie, prowadzenie rozmów, słuchanie. To czy będziemy wstanie się odezwać do ludzi lub nawiązać nowej znajomości, będzie kluczowe w naszym życiu. Jedynie chyba bycie pustelnikiem nie wymaga tych umiejętności, a są one kompletnie zaniedbywane przez większość z nas. Ja do tych ludzi na pewno należę. Nie potrafię gadać o niczym. Nie potrafię podejść do kogoś i rozpocząć rozmowę. Co innego jak mam paręnaście punktów zaczepienia, wtedy jestem wstanie rozpocząć rozmowę ale potrafię ją równie szybko ukrócić kompletnie się wyłączając (moja wina). Ostatnio nawet to potwierdziłem, bardzo szybko doprowadzałem do sytuacji, że druga osoba i ja siedzieliśmy cicho przez 5 minut – słabo, bardzo słabo.

Warto też nabyć konkretną wiedzę z jakiejś dziedziny – finanse, bankowość, VR, AI, testy, wydajność cokolwiek, co nas interesuje (mówię tutaj o czymś więcej niż tylko sport i samochody). Baa nawet praca jako kelner może pomóc. Po prostu, nie możemy się ograniczać do jednej słusznej rzeczy. Im więcej pewnych rzeczy spróbujemy tym bardziej będziemy doceniać to co mamy, doceniać pracę innych ale także nauczymy się czegoś, co potem może dać nam tą najważniejszą kropkę łączącą wszystko.

To wszystko da nam niesamowitą przewagę na rynku. Próbowanie wielu rzeczy, pokaże różne aspekty pracy, zarządzania, podchodzenia do pracownika. Da różne punkty widzenia. Oczywiście, może nie będziemy tak do przodu w programowaniu jak topowy student, który poświęca każdą chwilę na kodowanie. Ale za to zdobędziemy szereg znajomości z różnych dziedzin. Zdobędziemy umiejętności, które mogą się przydać. A do tego będziemy wiedzieć jaki styl pracy, zarządzania nam odpowiada.

I nie mówię tutaj, że będąc programistą idź na kasę. Nie, choć może to zmieni Twoją opinię o ludziach tak pracujących i ich lepiej zrozumiesz. Mówię o tym, że programując nie zamykaj się tylko na to, ucz się języków, ucz i rozwijaj pod względem marketingu, zdolności komunikacyjnych (werbalnych i pisemnych), oraz próbuj różnych rzeczy. Spróbuj raz wyglądać niedbale, a raz schludnie. Wiedz co i jak działa i na kogo. Ogólnie baw się tym, że możesz sobie pozwolić na trochę szaleństwa.

Pod koniec nie będzie się liczyło to czy programowałeś 24h na dobę tylko jak dobrze potrafisz się sprzedać, jakich ludzi znasz i co Ci dało lub pomogło wymyślić ten genialny pomysł na biznes, który właśnie budujesz z ludźmi z przeszłości.

Życie nie zaczyna i nie kończy się na programowaniu.