Ostatnio w sieci widziałem jedną z najlepszych naklejek na laptopa jakie kiedykolwiek widziałem. Jest to czysta prawda to co ta naklejka przekazuje:

Jest to ujęcie życia programisty w 4 linijkach. Ile razy nienawidziłeś programowania tylko po to by zaraz jak zacznie działać cieszyć jak dziecko i wychwalać po niebiosa programowanie? :) Ja miałem takie momenty nieraz, niezależnie od tego jak bardzo mi się projekt podobał i jak byłem wciągnięty w jego robienie. Moment nienawiści się pojawia, jak i moment radości jak dziecko. Tym większej, że każda działająca aplikacja wypuszczona to takie nasze małe dziecko. Coś naszego, twórczego. No do póki nie przyjdzie Kazio z pomorza i nie powie, że do D. Ale to się może zawsze zdarzyć ;)

Nasza praca ogólnie polega na siedzeniu i próbowaniu rozwiązań. Sprawdzeniu czy nasz pomysł zadziała w ten czy w inny sposób. Czasami mamy zaś plan wykonania aplikacji w jakiś konkretny sposób, piszemy kod, odpalamy testy, piszemy dalej, idzie świetnie. Już mamy przechodzić do kolejnego wymagania, kiedy odpalamy naszą w pełni działającą w kodzie aplikację tylko po to by dostać exception was thrown by the target of invocation. Błąd, którego nie możemy zdebugować, nie wiemy skąd pochodzi, linijka, której się odwołuje nie istnieje i nagle kolejne 3 dni spędzamy w grzebaniu w rejestrach, obiektach com+. Tylko po to by dowiedzieć się, żę jest ukryta flaga force które usunie ten błąd i spowoduje, że to co napisaliśmy zadziała.

Tylko proces dochodzenia do tego jest dość ciężki i długotrwały. Problem zaś jest dość niespodziewany. I tak jest z całym programowaniem. Nagle się okazuje, że w nasz kawał drewna, w którym tak pięknie wyrzeźbiliśmy wszystko, jest od środa spróchniały i pusty i teraz zamiast kontynuować musimy kombinować jak naprawić tę dziurę. Jesteśmy już tak daleko w projekcie, że zaczęcie od początku mija się z celem.

I wtedy właśnie wchodzi: I hate programming.

Tylko po to by po 2-3 dniach siedzenia wykrzyknąć z radości: I love programming.

I tak naprawdę to I Love ma większą moc niż i hate, dlatego też dalej programujemy, albo przynajmniej ja dalej programuję.

A jak z tym jest u Ciebie?

6 KOMENTARZE

  1. Kwintesencja codzienności. Ile to już razy byłem wściekły i niemal zdecydowany żeby zmieniać branżę tylko po to, żeby potem niemal euforycznie cieszyć się z rozwiązanych problemów i działającego rozwiązania :)

  2. Spoko, dobrze że zrezygnowałem z dobrze płatnego kopania rowów na spełnianie się zawodowe w programowaniu zgodnie z wykształceniem,ech.

  3. […] [* – w artykule skupiam się na pierwszych frustracjach pojawiających się podczas nauki nowych rzeczy,  bo ogólnie na programistycznej drodze tego typu huśtawki nie znikają prawie nigdy ? Po prostu rozumiemy je nieco lepiej. Napisał o nich również ostatnio jeden z moich ulubionych blogerów w artykule I hate programming] […]

Comments are closed.