Jest jedna rzecz, której nie udało mi się opanować – chociaż sam nie wiem, czy próbowałem. Czy też nie mogę powiedzieć, że próbowałem. Jednak ta umiejętność jest czasami kluczem do tego kogo poznamy, jak dobrze poznamy oraz co uda nam się załatwić. Jest to też szuka działania czasami na próżności naszych rozmówców.

Sztuka ta, to mowa. Mowa, której celem nie jest small talk a osiągniecie pewnych korzyści – dostania zniżki w sklepie, załatwienia sobie wejścia na koncert, udane negocjacje w sprawie reklamacji czy też udane przejście przez przynajmniej jeden etap rozmowy kwalifikacyjnej – a przy dobrych wiatrach, załatwienie sobie wejścia do firmy od tyłu.

Nie jest to mowa, którą na co dzień stosujemy, jest to mowa, którą planujemy i wykorzystujemy w tedy kiedy jest nam to potrzebne: o jaka ładna chusta, idealnie pasuje do Pani włosów albo takiego driblingu to nawet GRACZ nie ma! Jest to mowa, która powoduje, że nasz rozmówca czuje się miło, pomimo czasami dość kiczowatej uwagi/słów, ale to działa. Nawet jak rozmówca nie daje tego po sobie poznać, to wrażenie pozostało.

Czasami jest to prosty komplement, czasami bardziej złożona sprawa, jak przygotowanie sobie gruntu w trakcie jednego z nieoficjalnych spotkań, tylko po to by potem na oficjalnym było bardziej swojsko.

Umiejętność ta nie jest łatwa do opanowania, ale jako informatycy wystarczy, że opanujemy ją w formie podstawowej a już duży zyskamy – po pierwsze, walczymy ze stereotypem, po drugie, tam, gdzie trzeba nie będziemy informatykiem. To tak jak z Warszawiakiem w Krakowie. Jesteśmy spoko do póki nie powiemy, że jesteśmy z Warszawy.

Jednak to co najważniejsze, umiejętność ta, przyda się nam nieraz w życiu. Zamiast pienić się i wkurzać, trzeba porozmawiać. Zamiast zapowietrzać i blokować, możemy ładnym uśmiechem i kilkoma głupimi tekstami dużo więcej zdziałać niż nam się to może wydawać.

Ale wymaga to praktyki. Dużo praktyki. Plusem praktyki jest to, że w trakcie niej jesteśmy wstanie zarówno poznać masę fajnych i ciekawych ludzi jak i dowiedzieć się dużo o sobie. Na co my zwracamy uwagę rozmawiając, o jakich rzeczach zapominamy. Czy jesteśmy wstanie dynamicznie reagować na zmieniające się warunki rozmowy. Co działa i dla kogo, i po czym można poznać, że kawał polityczny tutaj zadziała, a tam raczej trzeba powiedzieć kawał religijny.

Praktyka ta, da nam bardzo dużo fajnej, pozywanej zabawy. Nawet jeżeli nam się wydaje, że nie :)

Warto spróbować, ja próbuję, różnie to wychodzi :) żałuje, że nie zacząłem próbować znacznie wcześniej.