Meta pytanie nie? Ale jak ważne. Czy rzeczy o których mówimy i piszemy – o zachowaniach, o metodach zdobywania czy postępowania – są rzeczami, z którymi będziemy wstanie zgodnie życie za kilka lat? I czy godzimy się na to, że nasze rady będą potem przekazywane – ktoś inny będzie je dalej przekazywał. Dzięki temu sposobowi jesteśmy wstanie zmieniać świat. Ale jest on mieczem obosiecznym.
Ostatnio często się spotykałem z stwierdzeniami: nie zgadzam się i nie lubię takiego zachowania, ale jak chcesz zrobić Y to zrób to tak… Zdanie wypowiedziane mimochodem, ale prowadzące do tego, że po kilku latach powiemy: nic się nie zmieniło, cały czas jest tak samo, nigdy się nie nauczymy. I będziemy mieli rację, tylko, że sami w tym braliśmy czynny udział, sami nie zmieniliśmy tego. Jedynie możemy się obwiniać i na siebie przeklinać i sobie mówić, że nigdy się nie nauczę.
Możemy na przykład sprzedawać coś co się teraz sprawdza. Wiemy, że to jest złe. Nie zgadzamy się z tym. Ale mówimy innym, że jak to zrobią to zwiększą swoje szanse. Za parę lat, te osoby będą powtarzały to samo innym, młodszym pokoleniom. Te zaś będą to przekazywać dalej. Oczywiście siły zewnętrzne mogą oddziaływać i trochę się to będzie zmieniało. Ale należy założyć, że to co teraz radzimy i mówimy będzie miało wpływ na to jak będzie wyglądał świat za kilka lat (jeżeli do tego czasu się nie wybijemy w wojnach).
Oczywiście, każdy z nas jest inny i samo w sobie dawanie rad nie jest chyba najlepszym pomysłem, ale czasami ludzie chcą od nas tej rady. I wtedy jak oni chcą, to znaczy, że taką radę chłonną. A jak chłonną to znaczy, że się do niej pewnie zastosują. Zaobserwują oczekiwany wynik, bo przecież sprzedaliśmy coś co wiemy, że działa. A skoro działa to dobra i sprawdzona rada, którą warto przekazać dalej.
Ja osobiście staram się, jeżeli już daję radę (bo ktoś mnie o nią poprosił, jednak ostatnio i nawet wtedy unikam dawania rad), by była ona zgodna z tym kim jestem i co chcę sobą reprezentować. Co za tym idzie, postępuje tak jak przeważnie piszę/mówię. Jeżeli śmiałem się z komórek na placu zabaw, staram się swojej nie wyciągać. Jeżeli mówię, że dziecku trzeba poświęcić czas i być tylko dla dziecka to znaczy, że tak robię. Jeżeli nie podoba mi się to, że zdjęcie w CV ma wpływ na zatrudnienie, to nie daję zdjęcia i nie radzę by takie zdjęcie dawać. A wszystko po to, iż mam nadzieję, że to co reprezentuje, robię, piszę, mówię, zmieni kogoś lub da komuś na tyle do myślenia, że za kilka lat ten ktoś zrobi to samo co ja, zmieniając świat.
Czy więc, jesteście gotowi by żyć w świecie swoich rad i czy to jest świat, który życzycie swoim dzieciom i sobie?
[…] Czy chcemy żyć w świecie swoich rad? […]
Comments are closed.