Tytuł jak z jakiejś wonna be piosenki… wait? O no tak :/ trudno. Jak widać pewne rzeczy mogą utkwić w pamięci :( Dla odmiany powiem, że w uszach mi wybrzmiewa coś co się zwie rap caviar. Jakby to miało jakkolwiek pomóc. Ale tak liczy się to, że coś nadaje. Na uszy, niech ma jakiś rozsądny rytm, i jazda z tym snif koxem. Najpierw kilka minut wchodzenia w rytm, potem możemy w końcu się ruszyć. Napakowani energią, jedynie co pozostaje to wyjść i się naprawdę RUSZYĆ.

Nie wiem jak wy, ale ja mam jakieś różne dziwne zwyczaje. Oglądaliście Dzień Świra? Może nie mam aż takich ale kilka mam. Ale oprócz nich mam też takie które już ludzi nie dziwią. Głośna, określona muzyka w słuchawkach przed jakimiś zawodami. Najlepiej taka by mnie odcięła od tego co się dzieje obok mnie. Zwiększyła tętno, ale też rozluźniała – innych może i do szewskiej pasji doprowadzać, nie ważne.

Swojego czasu Slipknot po prostu królował u mnie. Intro 742617000027 przechodzące w (sic)… BOOM, i jestem odcięty, jedyne co jest teraz to ja i muzyka. Zaraz będę tylko ja, muzyka to tylko krok, coś co pozwala zagłuszyć inne doznania i ułatwia skoncentrowanie się nad tą JEDNĄ rzeczą.

Podobną taktykę stosuje nie tylko w sporcie ale także wtedy kiedy mam do zrobienia coś ważnego. To jest tak zwane moje wejście w stan. Stresuje się prezentacją? Muzyka. Mam przed sobą ciężki dzień przed kompem by wyrobić się z narzuconym deadlinem? Muzyka.

To jest mój przewodnik, to on wprowadza mnie w odpowiedni stan. Znam go od lat i wiem jak z niego korzystać ku temu by poprawić sobie nastrój i by się nad czymś skoncentrować. Dokładnie to działa tak jakbyśmy dopiero co skończyli ciężki trening. Jednocześnie wciąż ledwo co oddychamy, ale jednak nabraliśmy energii na resztę dnia.

Każdy z nas ma innego przewodnika, wprowadzacza. Może nie muzyka a poezja? Może medytacja? A może podskoki, ruch, jakieś konkretne wspomnienie? Cokolwiek działa. Warto jednak wiedzieć co tak na nas pozytywnie oddziałuje by potem móc z tego notorycznie korzystać.

Jak nie wiecie co to takie, to zaobserwujcie siebie samego w momentach kiedy się stresujecie i kiedy potrzebujecie się szybo uspokoić. Co wtedy pomaga? Jak jesteście wstanie wyłączyć tą myśl, czynność przed nawias to zapiszcie ją sobie i następnie sprawdźcie jak to działa w innych sytuacjach.

Jak już zobaczycie co wam pomaga, dużo łatwiej zobaczycie innych którzy robią podobnie do was. To tak jak z samochodem, dopóki się jakiegoś nie ma to się go prawie w ogóle nie zauważa na ulicy. Niezależnie jak dziwne wam się wydaje to co robicie (no oki są pewne rzeczy których się nie da publicznie bez pewnego zaskoczenia zrobić), róbcie to, olejcie innych. TO WAM pomaga, nie im. Oni mają własne rzeczy które im pomagają. Może to być głupie gadanie, może to być denerwowanie innych. Nie każda z tych rzeczy jest miła. Ale skoro działa… jeżeli wam zacznie przeszkadzać to co robicie, i zacznie was denerwować to wtedy tak. Pora zareagować.

Nie wierzycie? zobaczcie na Rafe:

Tonny Robbins zaś uwielbia skakać o czym mówi w I’m not your guru – ale nie po to by pozbyć się zdenerwowania, tylko by naładować się odpowiednią energią. Całą książkę o takich rzeczach można by było napisać :) Chciałem tylko pokazać, że tak, są różne zwyczaje które pomagają. Do póki nam one nie przeszkadzają to korzystajmy z nich!

Ty już wiesz co Ci pomaga w koncentracji? W pracy? Czy masz może dwa różne sposoby wchodzenia w stan – wszystko w zależności od tego co się po wprowadzeniu w stan wykonuje? U mnie najlepiej działa muzyka, różne jej natężenia i rodzaje. Niezależnie od tego ile razy w życiu prowadziłem prezentację, zawsze mam stres przed kolejną – zawsze. I tutaj mi muzyka bardzo pomaga.

8 KOMENTARZE

  1. Fajny post! Mnie też często pomaga muzyka. Jak mam dużo kodu do napisania, a mało czasu to zawsze DaftPunk Alive na słuchawki i jazda!

  2. Ja uwielbiam muzykę, ale do kodowania muszę mieć instrumentale. Muzyka ze słowami mnie rozprasza.
    Często jeszcze odpalam na YT dwie zakładki: jedna w stylu “gentle rain”, druga z jakimś jazz, lub inny “restaurant music”. Daje to fajny efekt, odpręża mnie i wprowadza w stan wyższego skupienia.

    Co mnie bardzo boli – nie mogę słuchać podcastów, bo nie skupiam się wtedy ani na podcaście, ani na pracy.

  3. Ja mam odwrotnie, aby wyciąć tło używam stopperów a na nie zakładam ochronniki słuchu które wyglądają jak słuchawki, ale nie puszczają muzyki. Lubię też przebywać tam, gdzie nikogo nie ma. Wtedy mi się działa najlepiej. Jak już muszę czegoś posłuchać, to raczej są to podcasty lub vlogi, po wycięciu wkurzających melodyjek z początku i końca. Muzyka nadaje się tylko do sprzątania i innych rzeczy niewymagających myślenia, wkurzające jest, gdy jakiś dźwięk wytrąci cię z rytmu.

    • oo fajnie poznać takie zdanie i podejście! cool, fajnie, że masz coś co działa! Choć pewne rzeczy pewnie ciężko przychodzą? jak na przykład znalezienie pokoju bez ludzi (no chyba, że praca zdalna)?

    • Dziewczyna opowiadała mi kiedyś o francuskim malarzu czy tam poecie który miał pokój wyłożony od środka korkiem i zamykał się w nim na całe dnie oddając się tworzeniu.
      Dokładnie tak jak @Gutek pisze w artykule, każdy musi znaleźć swoją strefę komfortu i wprowadzić się w stan zen :-)

Comments are closed.