To jest niesamowite jak zmienia się perspektywa na niektóre rzeczy z biegiem czasu. Jak to co uważaliśmy za must teraz jest tylko ok. Jak to co kilka lat temu byśmy nazwali kiczem/nudą/tandetą teraz zaczyna nabierać znaczenia i wartości w naszych oczach. Dla mnie jedną z takich rzeczy są konferencje.

15 lat temu liczył się dla mnie bardzo, ale to bardzo, techniczny content. Coś co zrobi mi mind blow. To miało być deep dive, miałem widzieć kod, i tylko kod. Chciałem być coraz lepszy a taka wiedza była bardzo, ale to bardzo przydatna. Jak zobaczyłem Dona Boxa komplikującego w emcas apkę napisaną w dziwnym języku przypominającego jave – c#. To były jeszcze czasy .net framework w wersji beta/alpha. Szczena mi odpadła – jak to? Od tak? Wow. Teraz jakbym zobaczył to samo ale z dotnet core to bym przeszedł obojętnie. Nawet bym nie zwrócił na to uwagi. Za to, wiele osób zwróci. I będą oni pamiętali ten moment w swoim życiu. I to jest dobre. W sensie, głupio by było byśmy wszyscy mieli takie same zdanie :)

Teraz raczej nie szukam super hardcorowych sesji, nie interesują mnie. Jak już coś pokażą to pewnie w 10-20 minut jestem wstanie to wygooglać i na spokojnie przyswoić. I tu mówię o wszystkich sesjach technicznych. Jeszcze nie byłem na sesji na której nie byłbym wstanie tego zrobić. A więc temat dla mnie jest marginalny, do pominięcia. Wolałbym pogadać z prelegentem i zorganizować dyskusje, wyciągnąć więcej z czegoś takiego niż z prezentacji.

Przy nowych zaś technologiach, lubiłem jak sesje dawały mi odpowiednie overview na technologie. Ja raczej tego nie będę używał, ale warto było wiedzieć ze coś takiego istnieje i udostępnia określone funkcje. Teraz zaś oczekuje od osób prowadzących taką sesje o coś więcej niż powiedzenie że ona istnieje. Coś czego ja sam niebyłym wstanie w 30-50minut wyklikać, przeczytać. Jeżeli materiał pokazuje mi takie podstawy, to nawet nie chce tego oglądać, niezależnie jak szanuje prowadzącego.

Innym przykładem sesji które uwielbiałem to sesje pokazujące tricki – jak zmusić coś do wykonania czegoś co jest niezgodne z specyfikacją. Kiedyś się w tym lubowałem i potem sam rozkminiałem co i jak, teraz, jedynie jestem na czyś takim dla show, tylko i wyłącznie gdyż styłu głowy mam jedynie pytanie: po co to komu i do czego to mi się w życiu przyda?

Tak jak kilka lat temu sesję o kosmosie bym pominął a potem napisał feedback “co to tutaj robi na programistycznej konferencji” tak teraz siadam w pierwszym rzędzie i biję oklaski na stojąco.

Także zmieniło się u mnie nastawienie tego co jest najważniejsze w konferencjach. Bo jak widać, sesje, sesjami, mało mnie już aż tak bardzo interesuje. To co jest dla mnie NAJWAŻNIEJSZ to ludzie. To wy, to inni prelegenci, to całe community z którym można się spotkać, pogadać nawiązać znajomości, zaprzyjaźnić. WY jesteście najważniejsi i dlatego też głównie jeżdżę na konferencje :)

Jak widać, nasze spostrzeganie spraw zmienia się wraz z czasem. Czy na lepszy, czy na gorsze to pewnie zależy od punktu widzenia.

Jak ty widzisz konferencje? Co jest dla Ciebie ważne? Jakie sesje są najważniejsze? Czy Twoje podejście zmieniło sie w czasie?

 

4 KOMENTARZE

  1. Spot on jak to mówią słowianie. Ja tak mam już od dłuższego czasu. Z tego też powodu przez jakiś czas małem też jakąś niechęć do występowania – ludzie oczekują technicznych detali, które dla mnie nie są na tyle interesujące, żeby o nich opowiadać. To samo dotyczy też demo live – ja od dawna nie widzę w nich dużej wartości. Z drugiej strony – wszyscy tego oczekują.

    Konferencje IMO w tej chwili mają duże nastawienie na “infortainment” czy jak to nazwać. Przewagę mają sesje \ tematy typu “wow” gdzie IMO 90% tej wiedzy nie jest albo natychmiast przydatna, albo nie jest przydatna wogóle, za to robi “wow” na scenie i buduje postać prowadzącego jako gwiazdy. No może z tym 90% przesadziłem. Ale dużo. W większość z takich sesji w tej chwili wychodzę.

    Zastanawiało mnie zawsze, dlaczego ludzie mając czasami przed sobą kogoś z naprawdę dużym doświadczeniem i wiedzą, kogoś od kogo mogliby się dowiedzieć dużo o tym jak rzeczy działają (w rozumieniu świata, mechniazmów, podejmowania decyzji) jak i technicznie (dlaczego tak a nie inaczej tworzony jest dany kawałek technologii, dlaczgo to się stało albo się nie stało, co wpłynęło na takie decyzje) wolą oglądać jak pokazuje im kolejne pozycje w menu albo kawałki błyskotliwego kodu przygotowanego wcześniej.

    Może nie są gotowi zadawać odpowiednich pytań??

    Dawno temu, jeszcze na konferencjach matki korporacji (MSFT), z pięciu dni czekałem zawsze na poranek w środę. W ten dzień rano, przez 2h na scenie był ktoś kompletnie z innej bajki i opowiadał o swojej dziedzinie albo problemie albo swoim poglądzie na świat. To było INTERESUJĄCE!

    Co do konferencji – sesje, tak. To co się liczy – podejdź, porozmawiaj z ludźmi. Porozmawiaj ze speakerami. Wybierz tych, z którymi warto porozmawiać. Zaciekaw ich swoim pytaniem – jeżeli masz przed sobą człowieka, który odpowiada za kierunek rozwoju takiego .NET Core nie pytaj się go o to, dlaczego w danym feature podkreślenie kodu jest czerwone a nie zielone. TO nie jest istotne. Bądź przygotowany!

  2. Dobrze prawisz! Za mną już kryzys znudzenia konferencjami i tylko priorytety się zmieniły:
    * Ludzie!
    * Często ważniejsze niż treść są forma i styl
    * Wyjście poza strefę komfortu: kiedyś to było programowanie funkcyjne, a teraz wszelkie tematy, z którymi nie miałem do czynienia praktyce np. bezpieczeństwo ;) – w sumie jedyna sesja z WROC#, która do mnie jako-tako przemówiła to “Frans Rosén – Go hack yourself…or someone else will”
    * Tematy około programistyczne np. psychologia programowania, teoria poznania etc. Świetny miks interdyscyplinarny dał Michał Płacha w “Deweloper na detoksie” na BoilingFrogs
    * Nadal lubię _dobrze zrobione_ hardcore’owe sesje techniczne – żeby daleko nie szukać np. Konrada K. i Szymona K. – ale nie ma ich tak wiele. Inna rzecz, że nie chodzi o “hardcore” tylko o podglądanie jak przystępnie i zwięźle o tym opowiadać
    * Mocno architektoniczne tematy, ale od ludzi z dużym doświadczeniem a nie relacjonujących po raz n-ty “niebieską książeczkę”. Ważny jest kontekst i – jak napisał Tomek – mechanizmy podejmowania decyzji. Co się udało, co nie. Dobry przykład: sesja “SLA i utrzymanie mikroserwisów – Jakub Kubryński” z BoilingFrogs

    To wszystko wpłynęło również na to, co sam bym chciał prezentować. I nie będzie to ani hardcore (brak mi tu pasji), ani widok z kryształowej wieży (w ~1h to nawet Evans nie potrafi dobrze sprzedać swoich idei). Będzie osobista – i chyba unikalna – historia opowiedziana w pierwszej osobie i prywatne opinie. Pierwszy raz bez kodowania na żywo, w którym – co by inni nie mówili – ja się akurat czuję pewnie. Być może nie będzie również ani jednego slajdu z kodem. Za to będzie o wyjściu z kryzysu i realizacji marzeń. O trudnościach z tym związanych i wielu zdziwieniach po drodze. BTW @Gutek i @Tomek może chcielibyście posłuchać wstępnej wersji przy piwie/kawie?

    Korzystając z okazji, bezwstydnie się zareklamuję: http://2017.4developers.org.pl/en/program/lectures/rok-niebezpiecznego-zycia-czyli-f-na-produkcji/

  3. Zgadzam się z tym, że ludzie są najważniejsi;) Filmiki z konferencji w większości są na necie i też na spokojnie można obejrzeć co czasem nawet wolę, bo tu sobie przewinę, tam zatrzymam i jest wygodnie.

Comments are closed.