Oglądaliście kiedyś biega Bolta na 100m? Jak tuż przed metą zwalnia i patrzy czy jest pierwszy i jak jest to się dalej już nie stara – w sensie wie, że wygrał. Wie także, że następnym razem pewnie też wygra bo w końcu nie dał z siebie wszystkiego i wciąż ma siłę/moc. Jeżeli nie widzieliście to proszę:

Prawda jest taka, że to jest Bolt i na razie nie ma lub jeszcze nie poznaliśmy kogoś innego to byłby lepszy (EKHM ;) a jednak poznaliśmy, filmik poniżej). Ale jak popatrzycie na innych biegaczy to każdy daje z siebie wszystko byle by tylko na tym podium się znaleźć. To jest ten moment, w którym dają z siebie wszystko co mają lub wszystko co pozostało w nich.

Pytanie, czy wiedząc, gdzie jest meta, dałbyś z siebie więcej? Jakbyś wiedział, że mate jest za 2 lata. Albo meta za X złotych więcej. Czy też, meta jest już przed nami. Czy wykrzesał byś więcej siły by do niej dotrwać? Tak jak Ci biegacze. Czy raczej, skoro już wiesz, że jest blisko to możesz zostać Boltem biznesu? Tylko wtedy, czy aby na pewno wiesz, że jesteś pierwszy?

W życiu jednak nie jest tak łatwo – to znaczy, nie wiemy, gdzie ta meta jest. Możemy wiedzieć do czego dążymy, ale nie znamy miejsca, ani godziny i czy w ogóle to się kiedyś stanie. W takich sytuacjach jest dużo, ale to dużo ciężej brnąć na przód. Bo nie wiemy jak długo to będzie trwało a im dłużej trwa tym więcej mamy pytań w głowie i tym więcej wątpliwości.

Ciężko się biegnie bez wytchnienia non stop na pełnej mocy. Dużo łatwiej jest podzielić to sobie na sprinty albo na innego rodzaju bieg ale tylko i wyłącznie dlatego, że określamy sami sobie jakieś punkt pośredni do osiągniecia. Dajemy sobie 6 dni ciężkiej pracy dzień odpoczynku. Do tego można dodać liczbę powtórzeń – 20 czy też datę zakończenia jaka nas interesuje. Coś, jakiś constrain. Coś co nam powie dość. Bo w przeciwnym wypadku możemy się zagalopować. Ale też dzięki podziałom i celom jesteśmy wstanie dać siebie więcej w każdym z tych przedziałów. A im więcej dajemy tym lepiej i tym więcej rzeczy zrobimy. Ale też tym rzadziej się poddamy. Jak przyjdzie co do czego.

8 KOMENTARZE

  1. “Możemy wiedzieć do czego dążymy, ale nie znamy miejsca, ani godziny i czy w ogóle to się kiedyś stanie. W takich sytuacjach jest dużo, ale to dużo ciężej brnąć na przód. Bo nie wiemy jak długo to będzie trwało a im dłużej trwa tym więcej mamy pytań w głowie i tym więcej wątpliwości.”

    Dlatego właśnie zamiast biegu do celu trzeba doceniać każdy trening – enjoy the process.

  2. Problem jest w tym, że ludzie zbyt szybko się poddają. Wszyscy chcieliby mieć wszystko i na już. A nie zdają sobie sprawy, że czasami należy poświęcić więcej czasu i nie poddawać się przy pierwszych problemach. Piszę to, a jednak sam wiele razy w przeszłości odpuszczałem. Nie byłem cierpliwy… A później żałowałem. Swego czasu zmieniłem swoje zachowania i stawiam na długodystansowe inwestycje. Rozwój nie przychodzi łatwo. Poświęciłem się dla firmy/bloga/rozwoju. Nie poddałem się w momencie problemów i powoli zaczynam zbierać żniwo. Polecam wszystkim patrzenie w przyszłość w sposób długodystansowy :)

Comments are closed.