Zaczynamy swoją pierwszą pracę w IT. Jest super, ludzie są mili, uczymy się NIESAMOWICIE dużo. Czasami są gorsze dni czy miesiące, ale w zarysie ogólnym jest SUPER. Z ludźmi coraz lepiej się dogadujemy. Niektórzy tam pracują od samego początku i mówią, że z roku na rok jest coraz fajniej. Tobie też się podoba. Nic więcej nie potrzeba. Pieniądze są, firma czasami nawet wesprze w innych aspektach. Firma CUDO.

Ale po dwóch trzech latach, nagle problemy które firma rozwiązuje, stają się błahe. Większość rzeczy mamy opanowane w małym palcu. Zaczynamy się tam trochę nudzić. Szefostwo to widzi i daje nam od czasu do czasu zadania specjalne które nam się bardzo podobają. Jednak nie są one rzeczywistością. Stajemy się nagle najlepsi w zespole. Firma zadowolona, bo my ciągniemy zespół i zespołowi się to podoba, że jest taki senior. Czy też po prostu wciąż jesteśmy na tym samym poziomie, ale naprawdę czujemy, że się cofamy.

Rozwiązanie jest jedno, proste i jasne: pora zmienić pracę! Tylko…….. Tutaj się tyle nauczyłem, tacy fajni ludzie tutaj są. Szef jest do rany przyłóż. Wsparli mnie, kiedy miałem nieprzyjemną sytuację rodzinną. Pomogli kupić samochód na firmę w zamian za “część wynagrodzenia”. Tych myśli jest SETKI, tysiące jak nie więcej. Przywiązaliśmy się. Jest nam dobrze i mimo, że wiemy, iż pora zmienić tego nie robimy. Działają na nas dwie siły, jedna to strach przed nowym i zmianą, druga to sentyment. Tak jakby poczucie, że coś jesteśmy komuś winni. Nie odchodzę, bo firma we mnie tyle wpakowała, że to byłoby nie fair. Znacie coś takiego?

Ja znam to z autopsji, wielokrotnie, ale najgorzej było w pierwszej pracy, dzięki której jestem programistą. Dzięki której IMO jestem tu, gdzie jestem. Dalej mam wieki sentyment to tej firmy (która nota bene dalej istnieje), jak to firma to można sprawdzić u mnie na LinkedIn. Teraz nie wiem jak tam jest i nie wiem co tam się dzieje. Moje pierwsze rozstanie było dla mnie bardzo trudne. Naprawdę miałem wrażenie, że zachowuje się nie fair odchodząc po tym co dla mnie zrobili. A jednak… jakbym tam został to bym tutaj nie był. Pewnie nigdzie bym nie był. Zmiany są potrzebne. Zmiany pobudzają nasz mózg i zmuszają nas do działania. Jeżeli firma, w której pracujemy nie jest wstanie nas pobudzić a my w niej dalej tkwimy, to sami sobie zakładamy pętle na szyję. Im dłużej zwlekamy ze zmianą tym gorzej dla nas.

My odchodząc nie wyrządzimy krzywdy firmy, a jeżeli nasz szef zacznie tak mówić to znaczy, że wykonaliśmy BARDZO dobry ruch odchodząc. Jak jesteśmy tak BARDZO potrzebni w tej firmie to czemu o tym dowiadujemy się na odejściu? Czemu wcześniej z nami nikt nie porozmawiał? Nie dał możliwości wyboru. To tak jakby kupienie sobie czasu zanim nastąpi założenie kolejnej pętli na szyi – a nuż może tym razem będzie DOBRZE? Nie, pewnie nie, no chyba, że na papierze dostaniemy spełnienie najgłębszych marzeń…

Jednak, jeżeli pracodawca wam to mówi na odejściu, NAPRWADĘ dobrze robicie odchodząc i jak mieliście wyrzuty sumienia to pora się ich pozbyć. W ogóle PORA się pozbyć wyrzutów. WSZYSTKICH. TO WASZE ŻYCIE NIE ICH. Jeżeli czujecie, że PORA zmiany to znaczy, że PORA. Niezależnie jak trudne to może być w PIERWSZEJ pracy, to TRZEBA to zrobić.

Nie dajcie się sentymentom, poczuciem winy. Jeżeli pracodawca jest dobry i mądry to wam podziękuję, wspomni coś innym by zorganizowali pożegnalne piwo, życzy powodzenia i pogratuluje lub przynajmniej zrozumie waszą decyzję.

Nie warto też z naszej strony być opryskliwymi, bo mi się należało i teraz PATRZ jak mi serce się rozdziela odchodząc, to TWOJA WINA TY G Ś JEDNA. Bądźmy mili i profesjonalni. Powiedzmy, dlaczego odchodzimy. Możemy powiedzieć, że decyzja była trudna, ale już jest podjęta. I podziękuje za współpracę. Nawet jak nam się z szefem nie układało. My bądźmy fair i mili. Inni może nauczą się tego od nas?

PS.: Na samym końcu to jest tylko biznes, my robiliśmy coś dla naszego pracodawcy. Nasz pracodawca płacił nam za wykonywaną usługę. Tylko tyle i aż tyle.

16 KOMENTARZE

  1. Ja dalej jestem w pierwszej pracy i raz juz probowalem odejsc, mialem nagrana nowa prace i zostalem dokladnie z tych 2 powodów: strach przed nowym i sentyment :) Moze czas sie ogarnac. Dzieki za artykul.

  2. Ja dokładnie byłem na tym etapie miesiąc temu….ch**** (mało wyzwań) ale stabilnie….. i od kilkunastu dni pracuję w nowym miejscu. Na chwilę obecną nie wróciłbym na stare śmieci, ale tylko z jednego powodu – możliwości pracy z lepszymi ode mnie. To nakręca, powoduje, że nadal chcesz się uczyć nowych rzeczy, jednocześnie masz wsparcie osób, które ze względu na swoje doświadczenie nie tylko wiedzą co robisz, ale często umieją Ci pomóc i doradzić.

  3. Wszystko fajnie tylko ja mam za to dość ludzi w moim zespole którzy używają argumentów “mało wyzwań” czy też “stagnacja” jako powód odejścia a tak naprawdę uciekają z projektu bo przekroczył on już fazę „radosnej twórczości” i dochodzi do rozliczania prac albo jest po prostu etap utrzymania.
    Jak do zespołu trafiają nowe osoby to mam wielką nadzieję że nie jest to kolejny „skoczek” który o chwilę zmienia prace.

    Przechodzicie do firm gdzie są lepsi od Was? A co mają robić osoby które są już w tych firmach i gdzie przychodzicie Wy z mniejszą wiedzą? To nie Wasz problem, prawda? :)
    Wy chcecie tylko poduczyć się trochę i iść dalej a te osoby mają Was nauczyć tego co wiedzą nie dostając nie w zamian.
    A może po prostu będą już tym najlepszym (lub dorównujać tym najlepszym) lepiej by było wykorzystać tą wiedzę i usprawniać działanie firmy w której się jest? Jak firma jest OK (tak jak pisze Gutek) to takie działanie na pewno doceni.

    • oczywiscie jak kazdy mowi “za malo wyzwan” – bez przesady. zyjemy w swiecie gdzie sa projekty takie i takie. raz sa raz nie ma wyzwan. ale kiedy siedzisz i naprwade sie nieczego nie uczysz i klepiesz ten sam kod bez szansy na inny to decyzja nalezy do Ciebie. czy zostajesz czy nie. Ja bym zmienil prace. a jak mialbym lat z 10 mniej to nawet bym sie nad tym nie zastanawial. wiedze jakos trzeba budowac.

      warto tez wspomniec, ze utrzymanie pracownika to nie pracownika sprawa a pracodawcy. zawsze beda skoczkowie. Jednak to nie jest tak ze wiekszosc ludzi odchodzi po pierwzsej mysli: brak wyzwan. Choc moze? ja zawsze sie pytam i szukam roboty w firmie. Z jednej firmy jednak z tego powodu odszedlem. Pytalem sie, nie dostawalem pozolenia i mialem siedziec i nic nie robic do poki klient nie zaplaci za moja godzine. Sentyment do firmy mialem, fajnych mentorow tez. ale szefowie byli tacy sobie.

      Ale jezeli juz pracownik szuka i probuje cos zrobic w firmie, i firma nie wychodzi mu na przeciw to sorki, jedyna rozsadna decyzja to odejsc

      • > Przechodzicie do firm gdzie są lepsi od Was? A co mają robić osoby które są już w tych firmach i gdzie przychodzicie Wy z mniejszą wiedzą? To nie Wasz problem, prawda? :) Wy chcecie tylko poduczyć się trochę i iść dalej a te osoby mają Was nauczyć tego co wiedzą nie dostając nie w zamian

        Nauczanie to bardzo wazny etap w budowaniu wiedzy eskperckiej, nic tak nie poszerza horyzontow jak skomfrotnowanie swojej wiedzy i doswiadczenia z kims kto nie ma tej wiedzy i doswiadczenia i potrafi zadac ciekawe pytanie. Wiec to nie jest tak ze ‘nauczyciel’ nie ma nic z tego. Pracodawca z kolei ma wykonana prace.

        > A może po prostu będą już tym najlepszym (lub dorównujać tym najlepszym) lepiej by było wykorzystać tą wiedzę i usprawniać działanie firmy w której się jest?

        Zalezy o jakie zmianie mowimy, jak to spora zmiana mentalnosci i myslenia ( kultury pracy w firmie ) to zmiany sa wrecz niemozliwe, tymbardziej dla szeregowego pracownika. Bardziej sensowne jest po prostu odejscie dla dobrego swojego jak i paradoksalnie firmy, niezadowolony pracownik to spadek morale i problem. Bycie najlepszym to pojecie wzgledne i zalezy od ludzi jakimi sie otaczasz, dlatego popieram Gutka i to co mowi … szukasz druzyny w ktorej czujesz ze jestes najslabszy, wtedy bedziesz mial motywacje i mozliwosic ogromnego rozwoju. To oczywiscie rada dla osob ktore chca priorytetyzowac rozwoj, sa inne sciezki kariery, tez taka jak budowanie relacji i pozycji w jednej firmie przez 10 lat tak by dochodzic do coraz wyzszysz poziomow odpowiedzialnosci.

        Ja bym jeszce dodal ze srednio pracownik w IT jest w jednej firmie ~2 lata. Dobra firma i managament planuje to i zaklada ze kazdy kiedys odejdzie, za to przeciez maja placone. Bledem jest wykreowanie alfy i omegi w firmie i oparcie jej dzialania na jednej osobie.

      • @Gutek
        > Z jednej firmy jednak z tego powodu odszedlem. Pytalem sie, nie dostawalem pozolenia i mialem siedziec i nic nie robic do poki klient nie zaplaci za moja godzine. Sentyment do firmy mialem, fajnych mentorow tez. ale szefowie byli tacy sobie.

        To jest bardzo konkretny powód aby odejść z firmy, bo szkoda życia na bycie w projekcie tylko dla godzin fakturowanych do klienta.
        Ale to też coś całkiem innego niż ja odczytałem po przeczytaniu posta.
        Całkiem inna kategorią są też zmiany których Ty dokonałeś, bo to tez nie jest po prostu przejście z firmy A do B.

        @Michal Franc
        > Bardziej sensowne jest po prostu odejscie dla dobrego swojego jak i paradoksalnie firmy, niezadowolony pracownik to spadek morale i problem.

        Wszystko OK, tylko jak dla mnie Gutek nie pisał o niezadowolonym pracowniku, tylko o takim który w pewnym momencie zauważył że w danej firmie już nie rozwija się tak szybko jak na początku (po poznał projekt, technologie itp, zachwyt nad czymś nowym już minął.

        Piszesz że popierasz Gutka, ale czy to nie jest tak że On pracuje teraz bardziej w pojedynkę i o drużynie to nie bardzo jest jak mówić?

        Wy wybraliście rozwój osobisty poprzez budowanie własnej marki oraz rozpoznawalność co ma Wam zapewnić przyszłość.
        I bardzo dobrze!
        Ale wielu programistów którzy to czytają tak nie robi tylko słucha o tym że pracę trzeba zmieniać co 2 lata.
        I zmieniają ją, zaczynając w każdej firmie “od nowa” a potem się okazuje że w CV spora cześć z nich nie na sobie co wpisać (tz. w większości jest to informacja że pracowały przy projekcie który ktoś wymyślił i robiły tylko jego część).
        Rzadko się zdarza że takie osoby dostają możliwość stworzenia projektu/produktu który żyje i można go pokazać jako realny, istniejący przykład tego co się umie.

        Wielu z tych programistów jest jeszcze młodych i dopiero z czasem przekonają się że to wszystko zatacza koło.
        Kolejna z rzędu firma wcale nie będzie lepsza niż poprzednie, “monotonia” opisywana przez Gutka pracy zostanie zastąpiona przez irytację bo pojawi się inny, lepszy framework niż Angular/React, pojawi się żona i dzieci :) a czasu na rozwój już nie będzie tyle co kiedyś.
        I może, ale to może nagle okaże się że gdyby taki programista został w jednej firmie przez 6 lat, zbudował w niej swój wizerunek (nie każdy może być blogerem) to zapewniło by mu to lepszą przyszłość?

        P.S.
        Osobiście jestem bardzo szczęśliwy z tego co mam, ale niestety znam coraz więcej znajomych którzy już nie czerpią przyjemności ze zmiany firmy, programują po 10+ lat i mają inne priorytety niż młodzi.
        A jednocześnie firmy widząc że zmieniali pracę co 2 lata traktują ich adekwatnie do tego…, czyli przyjdź i poratuj nam na szybko projekt a potem możesz iść dalej jak chcesz. Bez zapewnienia stabilizacji i rozwoju takiego Ci ludzie oczekiwali by po swoim doświadczeniu.
        Takie trochę błędne koło.

        • @Andrzej
          > Wszystko OK, tylko jak dla mnie Gutek nie pisał o niezadowolonym pracowniku, tylko o takim który w pewnym momencie zauważył że w danej firmie już nie rozwija się tak szybko jak na początku (po poznał projekt, technologie itp, zachwyt nad czymś nowym już minął.

          Ta obserwacja braku rozwoju moze podowac niezadowolenie, przynajmniej tak bylo w moim przypadku.

          > Piszesz że popierasz Gutka, ale czy to nie jest tak że On pracuje teraz bardziej w pojedynkę i o drużynie to nie bardzo jest jak mówić?
          Bardziej chodzilo mi ogolne stwierdzenie ze sentyment jest mocna bronia w reku pracodwacy i czesto gesto mlode osoby popelniaja blad za bardzo przywiazujac do tego uwage.

          > Ale wielu programistów którzy to czytają tak nie robi tylko słucha o tym że pracę trzeba zmieniać co 2 lata. I zmieniają ją, zaczynając w każdej firmie “od nowa” a potem się okazuje że w CV spora cześć z nich nie na sobie co wpisać (tz. w większości jest to informacja że pracowały przy projekcie który ktoś wymyślił i robiły tylko jego część).

          Zgodze sie, moze byc to problem i mozna lapac nie pelne doswiadczenie. Nic tak nie ‘doswiadcza’ jak utrzymywanie tego co sie zbudowalo. Owszem pozostanie w jednej firmie na dlugi czas pozwala budowac wieksze zaufanie i tym samym pozycje w organizacji co moze przekladac sie na mozliwosci podejmowania ciekawszych decyzji. Ja moze poprawie to co mialem na mysli ze zmianiami firmy. Wg mnie na poczatku kariery warto zmieniac czesciej firmy ale … w pewnym momencie trzeba sie troche osiasc, na te 2-3-4-5 lat. Bez tego osiadniecia mozna rzeczywiscie zdobywac tylko ‘plytkie’ doswiadczenie ktore jest cenne ale bez tego ‘twardego’ moze byc mniej wartosciowe.

          > I może, ale to może nagle okaże się że gdyby taki programista został w jednej firmie przez 6 lat, zbudował w niej swój wizerunek (nie każdy może być blogerem) to zapewniło by mu to lepszą przyszłość?
          Jasne, zgadza sie. Tylko wydzwiek postu Gutka jest taki ze pobyt w jednej firmie moze ale nie musi oznaczac zmniejszony rozwoj. Kazdy kiedys natrafi na moment ze juz ten rozwoj bedzie mniej istotny i zacznie liczyc sie stabilizacja, rodzina, zycie. W poscie bardziej chodzilo o to by nie bac sie zmian jak czujemy ze warto byloby je zrobic. W momencie gdy potrzebujemy stabilizacji i czasu na inne rzeczy nie bedzie juz tego uczucia ze moze by warto zmienic firme.

          > A jednocześnie firmy widząc że zmieniali pracę co 2 lata traktują ich adekwatnie do tego…, czyli przyjdź i poratuj nam na szybko projekt a potem możesz iść dalej jak chcesz. Bez zapewnienia stabilizacji i rozwoju takiego Ci ludzie oczekiwali by po swoim doświadczeniu.
          To jest ryzyko, dlatego tak jak napisalem wg mnie warto miec pobyt w jakiejs firmie z wiekszym stazem.

          Generalnie wydaje mi sie ze nie odbiegamy od siebie w opiniach za daleko :) Po prostu mamy lekko inne punkty widzenia i to nie jest tak ze jest jeden sposob na kariere ktory jest uniwerasalny. Tak jak napisales Gutek ma inny, ty masz inny, ja mam inny, mlodzi ludzie beda mieli inny.

  4. W umowie są warunki jej wypowiedzenia. I żadna ze stron nie może mieć pretensji i druga z nich skorzysta

  5. U mnie również właśnie nastąpiła taka zmiana ale sic… po 14 latach w jednej firmie i była to mega trudna decyzja. Nauczyłem się w tej firmie bardzo dużo, przeszedłem praktycznie wszelkie możliwe ścieżki kariery ale doszedłem do punktu w którym trzeba było podjąć tą trudną decyzję.

    Tak jak napisał @Michał bycie nauczycielem poszerza horyzonty i weryfikuje wiedzę, kolejny etap to bycie konsultantem który w moim wypadku też trochę mnie czasem zaskoczył ilością rzeczy których niewiem :).

    Czy w moim wypadku była to dobra decyzja czas pokaże. Na pewno w pewnym momencie zaczynamy się “męczyć” w firmach/projektach i trzeba coś zmienić.

  6. Ja natomiast zastanawiam się co robić. Mam 3 lata doświadczenia jako java dev – przez te 3 lata zaliczyłem 3 firmy, za każdym razem spory skok jeśli chodzi o wynagrodzenie i nabywaną wiedzę. Planowałem zostać w obecnej dłużej bo marzy mi się kilkuletnia stabilizacja, ale niestety ta praca mi się nie podoba (spore ciśnienie i duże tempo, bardzo to męczące a nagrody za spinanie się brak). I teraz nie wiem co zrobić – szukać nowej (a jak znowu będzie słabo, tu przynajmniej się już wdrożyłem jako tako)? Zmiana pracy co roku słabo wygląda, ale jak nie zmienię to się będę męczyć. Ech, sam już nie wiem.

Comments are closed.