W życiu pracujemy w kilku miejscach. W każdym mamy możliwość pozostawienia po sobie pewnej opinii. To jaka ona będzie w znacznej części zależy od nas. Możemy zachowywać się jak panicze i na koniec obserwować z daleka palące się mosty grając na skrzypcach, jak i możemy przybić piątkę i powiedzieć do zobaczenia. Jednak to jak skończymy współpracę ma OGROMNE znaczenie później.

To nie chodzi o to – pracuj ciężko a zostaniesz doceniony. Nie. Oczywiście ciężka praca w szczególność na początku kariery pomaga w zrozumieniu jak to wszystko działa by potem móc pracować mądrze. To jak bardzo ciężko pracujesz nie ma wpływu na to czy zostaniesz, czy nie zostaniesz doceniony. Tu chodzi o to jak bardzo słowny jesteś, z jakimi planami działań wychodzisz. Jak sprawdzasz się w pracy. No o i oczywiście: jak odchodzisz z firmy.

To wszystko ma wpływ. Możesz być easygoing, jednak nawalać na każdym froncie, możesz być słabym pracownikiem jednak zrobiłeś coś miłego na koniec odchodząc z pracy. Takie rzeczy są pamiętane a jak są, to zostaną przekazane. Nawet nie będziesz o tym wiedział, że ktoś rozmawia o Tobie jako potencjalnym pracowniku. Dowiesz się, jeżeli opinia była pozytywna. O opinii negatywnej nigdy się nie dowiesz.

A piszę to, bo sam ostatnio wykonałem parę telefonów do osób z pytaniami o konkretne osoby. Wiedziałem, że te osoby z nimi współpracowały. I nagle z kilku osób zrobiły się tylko dwie do których się odezwałem. Dlaczego? Dlatego, że coś było nie tak. Za każdym razem opinia pozostawiona przez byłego pracownika nie była w pełni pozytywna. Nawet nie było neutralnej – z miejsca szła w negatywną.

Piszę to bo mam nadzieję, że przeczytasz to zanim sam sobie dołki wykopiesz. Jedyny plus całej sytuacji jest taki, że nie dowiesz się ile ofert straciłeś. I dobrze, inaczej można by się było zdołować.

Ja sam też to świętoszków nie należę, parę mostów spaliłem. Paru klientom powiedziałem dziękuję nie robię w trakcie trwania projektu. Teraz patrząc na rynek jak się ukształtował i kto, gdzie jest, na pewno parę razy spaliłem naprawdę niewłaściwy most :)

PS: tak wiem są różni pracodawcy i czasami się PO PROSTU NIE DA inaczej niż paląc mosty. Trudno, czasami tak bywa. Jednak w takich sytuacjach może niekoniecznie chcielibyśmy z potencjalnym pracodawcą pracować, skoro zna i szanuje zdanie osoby, która na nas tak negatywnie wpłynęła.

 

3 KOMENTARZE

  1. Oj, palenie mostów… Długi temat. Wstyd się przyznawać, jednak również coś o tym wiem. Niestety, czasami ego bierze górę i burza myśli w człowieku pobudza dziwne zachowania. Na szczęście jest szansa, by się zmienić / dorosnąć/ uspokoić swoją niepokorną duszę, a wtedy pewne tematy odbiera się ze zdecydowanie większym spokojem.

  2. Pytanie czy chcemy patrzeć na wszystkie stracone szanse, czy może na to, co dzięki temu spaleniu mostów zyskaliśmy?
    Nie da się być wszędzie i być jednocześnie wielką orkiestrą, bo wyjdzie z tego raczej coś na zasadzie ‘wieś tańczy i śpiewa’;)
    Poza tym – być może ten most, który się zburzył doprowadziłby nas do tego, że ostatecznie byśmy stracili coś innego?
    Ja uważam, że na wszystko jest odpowiedni moment, i że widać wtedy nie był to właściwy dla nas czas…

    Jest takie powiedzenie – żeby, jakby gdyby, to by w piecu rosły grzyby
    :P

Comments are closed.