Są programiści i programiści. Tak jak lekarze i lekarze. Hydraulicy i hydraulicy. Istnieją ludzie, którzy dostarczają niskiej jakości produkt, zrobiony w najprostszy sposób, popełniając szereg błędów w trakcie tworzenia danego produktu. Ale go dostarczają. Może on działać na słowo honoru albo działać całkiem całkiem.
Część tych osób (jak nie większość z nich) uważa, że jest świetnymi programistami i to, co dostarczyli jest super jakości. W końcu tak to powinno wyglądać według tutoriali Microsoft… Jedyny słuszny sposób tworzenia to cshtml przez model, który zawiera po 20 atrybutów na własności opisujących jak ma ona być wyświetlona i co ma być w niej walidowane i jak. A następnie w kontrolerze jest robione sieczka 200-300 linijkowa która łączy się do bazy, mapuje, etc.Spotkaliście takie osoby?
Ja miałem nie raz z takimi styczność. Z częścią z nich nigdy nie udało mi się dogadać. Chociażby dlatego, że osoby te przeważnie mają bardzo duże ego i jakakolwiek próba dyskusji kończy się: nie bo tak jest dobrze, tak robi MS, tak powinno się to robić według tutoriali i Microsoft patterns & practices. I nie ma dyskusji. A próba rozmowy może się skończyć tym, ze próbujemy podważyć umiejętności programistyczne danej osoby i ośmieszyć ją wśród pozostałych członków zespołu. Zaś prawie na pewno nasze podejście jest złe, bo wymaga więcej pisania kodu. Cały czas powtarzamy jakieś kod, w ogóle nie wykorzystujemy mocy LINQ pomijając JOINy, zero re-używalności itp.
Różnica pomiędzy tymi dobrymi a tymi złymi programistami polega na tym, że ten dobry będzie wiedział, że da się lepiej, będzie potrafił porozmawiać na ten temat jak i wyciągnąć wnioski czy też przekonać do swoich racji (nie bo MS tak mówi). Nie będzie on zamknięty na jakąś jedną szkołę i jedyny słuszny sposób rozwiązania problemu. Ten zły zaś, zatrzymał się i sądzi, że pozjadał wszystkie rozumy.
Z pierwszymi chcę pracować i ich szczerze podziwiam, drugich staram się unikać jak ogień wody. Sam też mam nadzieję, że zaliczam się do tych pierwszych, choć nie raz pewnie byłem tym z dużym ego :/ A ty?
To jest prawdziwe patrząc jednowymiarowo – akurat w takiej działce jak opisałeś (otwarcie na nowe pomysły itp.) mam podobne odczucia. Ale jednocześnie nie wydaje mi się, żeby to była najważniejsza cecha odróżniająca dobrego programistę od złego.
jezeli nie masz tej, to nigdy nie sie nie rozwiniesz. zamkiniesz sie na jedna slusza technologie bo tak bo ktos tak powiedzial bo inni tak robia. i nie przyjmiesz do wiadomosci ze moze byc inaczej. Ani tez nie dasz rosadnych argumentow dlaczego korzsytasz z tego rozwiazania a nie z innego.
Cześć kiedyś na starcie mojego życia programistycznego… ojj tak(ego), aby wyjść z tego błędnego koła pomogła mi właśnie współpraca z innymi (bogatszymi w wiedzę) którzy pokazali mi błędy.
Brałem i nadal biorę garściami tych cennych rad, myślę że ego to jedno ale charakter i chęć poznania czegoś świeżego lepszego to drugie, trzeba w pewnym momencie obudzić się, na szczęście mam to dawno za sobą ?
Mam wrazenie, ze skrociles historie w momencie gdy stawala sie na prawde interesujaca ;) Mysle, ze zgodzisz sie ze mna, ze to zespol dostarcza, nie dobry czy zly czlonek tegoz zespolu. Tak wiec podejscie unikania jak “ogien wody” to opcja z rzeczywistosci (nazwijmy “kolorowej”). Grymaszenie, ze nie gadam z Kuba bo ma ego – szaro to widze :D
to zalezy w jakich organizacjach pracujesz. w duzych korpo to pewnie masz zespoly – i o tym mozna i osobny wpis. ale czesciej sie spotyka ze jedna apka byla pisana przez jakiegos jednego dev. tych apek sa setki. w jednej z firmy w ktorej pracowalem, robilem support dla 3 000 (znalezionych i wykrytych) takich apek napisanych przez jednego dev (nie per apka, ale jeden dev kilka apek). Do tego pracuje teraz w fimie w ktorej tez duzo aplikacji powstaje solo bez teamu.
wiec teraz jezeli mowimy o zespole. to w jaki sposob ta osoba sie znalazla w zespole ludzi ktorzy chca sie rozwijac? dla mnie blad HR. i tak nie raz mialem w zespole taka osobe i mozna probowac sobie nia radzic (pytanie czy to Twoja rola jako dev czy raczej lead i manager powinien to robic) ale w koncu koncow jak ona sie nie zmienia, to i tak z teamu wychodzila.
Wiec tak unikam jak moge takich osob ale to nie oaznacza, ze na nie trafiam i nie wspolracuje na tyle na ile sie da.
wiec kazda wypowiedz mozna pociagnac, jak i ze przeciez sa jeszcze sredni programisci. Sa tez tacy ktorzy w ogole progamowac nie potrafia. troche falsywej dychotomii sie wkradlo ale celowo.
Wiec wracajac do glownego pytania: jezeli zespol to zespol dostarcza. jezeli w zespole jest ten programista z ktorym sie nie da dogadac to pytanie kto budowal ten zespol i dlaczego on tam trafil. jak juz tam jest, to co mozemy zrobic by wspolpraca sie udala. co my jestesmy wstanie zrobic by zachecie ta osoba do sprobowania czegos nowego. Ale w ktoryms momencie i tak trzeba powiedziec sobie dosc. Jezeli my robimy co w naszej mocy by wpsolpracowac z dana osoba, akceptowac ja i jej pomysly. brac je pod uwage i rozwazac, a ona nie chce sie zmienic i caly czas robi swoje mimo ze caly zespol robi inaczej to sory. gdzie jest miejsce dla takiej osoby w zespole?
> …ale czesciej sie spotyka ze jedna apka byla pisana przez jakiegos jednego dev. tych apek sa setki…
Rzeczywiscie mamy rozne doswiadczenia. Dobra kwestia do dyskusji przy szklance/butelce ;)
Podejście “ja to zrobiłem dobrze, a wszystkie inne rozwiązania są złe” zawsze będzie odpychające… Nieistotne, czy to w programowaniu czy w innych dziedzinach. Trzeba pamiętać, że żaden człowiek nie jest nieomylny. Uczymy się całe życie. Natomiast jeżeli chodzi o tworzenie samych projektów, to dopóki robimy to sami, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby “być złym programistą” i pisać coś “w jedyny słuszny sposób”. Sytuacja wygląda inaczej, kiedy tworzy się coś w grupie… No przecież trzeba iść na kompromisy… jeżeli ktoś nie jest w stanie, to się nie nadaje do pracy zespołowej – proste :)
[…] Teraz zastanówmy się, książka jest z 1969 roku. Już wtedy to wiedzieli. A jednak, dużo ludzi z menedżmentu o tym nie wie. To nie jest tak, że to się ułoży. Chwasty trzeba szybko wyrywać. Chyba też o tym kiedyś pisałem. […]
Comments are closed.