Każdy jest inny. Ty jesteś taki, Twój kolega taki a koleżanka taka. Ciebie nie dotknie powiedzenie idiota ale kolegę tak, nazwanie obraźliwie koleżanki nic na niej nie zrobi ale już Ciebie urazi. Im więcej osób tym większa szansa, że każdy z nas będzie się zupełni inaczej zachowywał. A jak do tego dodamy ludzi z innych krajów, regionów, kontynentów dostajemy mieszankę wybuchową w której nawet cisza może być źle odebrana.
Ja mam tą przyjemność, że od lat współpracuje z ludźmi z całego świata. I każdego dnia uczę się czegoś nowego. Są rzeczy, których nie da się przeskoczyć, ale są też rzeczy które możemy zrobić by nasza współpraca dużo lepiej się układała. Te rzeczy możemy i nawet powinniśmy robić po obu stronach. Z tymi jednak próbami po dwóch stronach to dużo zależy od kultury.
Jedna z podstawowych zasad mówi: druga osoba nie chce Cię obrazić ani ty nie chcesz urazić jej.
Jest TO coś co powinniśmy przyjąć. Za prawdę. Dostajemy mail, to nie jest to mail którego celem jest wkurzenie nas. Celem tego maila jest poinformowanie nas o czymś, co najwyżej w formie nie miłej według naszych odczuć. Ale mail nie był pisany z zamiarem obrażenia nas, pojechania po nas itp. To są już nasze własne odczucia, bo narzucamy na nie nasz światopogląd i nasze doświadczenie.
Jak osoba będzie chciała nas obrazić to będziemy wiedzieć, że to było celowe obrażenie i wyśmianie nas. Jednak w większości przypadków tak nie jest. Osoba dobrała taki zestaw słów a nie inny i on do nas trafił jako negatywny. Nie raz miałem taki przypadki mówiąc na przykład: sądzę, że zanim zaczniemy dyskutować na temat GIT dobrzy by było poczytać na temat GIT. Znalazła się osoba, która to odebrała personalnie i poszedłem za to na dywanik. Ja nie chciałem źle, ale osoba to tak odebrała.
Tak samo mi się zdarza odbierać innych intencje jako atak. Nie jestem idealny. Ale staram się poprawić. Jeżeli coś obieram za atak i jestem podenerwowany takim mailem to stosuję kolejną podstawową zasadę. Odchodzę od komputera.
Idę się przejść. Nie będę odpowiadał w wstanie emocjonalnym w którym jedyne słowa przechodzące przez moją głowę to słowa na K. Wolę odejść, zrelaksować się i pomyśleć o czymś zupełnie innym niż to co przyszło w mailu.
To są dwie podstawowe zasady komunikacji które dużo zmieniają w podejściu do tego jak rozmawiamy z innymi i jak traktujemy ich odpowiedzi.
Trzecią zasadą którą stosuję to zasada rozmowy z obcokrajowcami. Staram się robić tak by moja konwersacja była zgodna z ich systemem komunikacji/wartości. Jeżeli osoba jest formalna to nie będę do niej pisał Yo, co tam? Bo to jest urażenie jej lub może do tego doprowadzić. Tak jak w Polsce mogę powiedzieć: zj*****ś. Tak już do Hiszpana nie mogę. Muszę użyć innego słownictwa.
Ta trzecia zasada wymaga czasu i pracy z różnym środowiskiem. Ale stosując pierwszą i drugą znacznie sobie ułatwimy trzecią. Naszym celem nie jest powodowanie, że rozmawianie z nami to jak krew z nosa. My chcemy by rozmawianie z nami było przyjemne, tak samo jak my chcemy mieć miłą konwersację z tą drugą stroną.
A co jeżeli druga strona nie chce? W Polsce jest podejście oko za oko – lub mam takie wrażenie. Dla mnie to sprawa jest prosta, moim celem nie jest urażenie drugiej osoby. Więc nie chcę jej razić czy też uniżać. Ale na pewno będę chciał szybko zakończyć taką rozmowę by przypadkiem nie wyszło oko za oko.
Prawda jest taka, że na początku kariery dużo osób ma z tym problem. I teraz to co my możemy zrobić to być bardziej wyrozumiali dla początkujących, jak i będąc początkującym, postarać się nikogo nie obrazić, bo mamy takie widzimisię ;)
Traktujmy innych tak jakbyśmy sami chcieli być traktowani. To także się tyczy rozmowy.
Ja mam spory problem z przestawianiem sie na Per Pan / Pani w komunikacji Polskiej, twoj post chyba przekona mnie do tego ze jednak musze sie przelamac i stosowac oczekiwanie standardy.
Tez mam z tym klopot, dlatego zawsze za pierwszym razem ide Per Pan/Pani i proponuje przejscie na per ty. no chyba ze osoba sama z siebie przechodzi na per ty (a mnie to nie drazni) :)
Comments are closed.