Jest jedna fraza, która mnie drażni. Fraza, która jest w większości przypadków wymówką, próbą przekonania się głos dlaczego czegoś nie zrobiliśmy. Takie poklepanie się po ramieniu: stary rozumiem, też bym nie dał rady. Jest to fraza tytułowa nie mam czasu. Fraza, która rzadko jest uważana za coś złego a wręcz przeciwnie, każdy kiwa do jej rytmu głową: taaak, rozumiem Cię, też mam tyle, że ledwo co wyrabiam.
Najlepsze jest to, że fraza ta najczęściej pada przy małych drobnych sprawach. Nie wykonaliśmy telefonu, nie kupiliśmy czegoś, przekładaliśmy wszystko na późniejszą porę. Ogólnie fraza pojawia się wtedy, kiedy wiemy, że byliśmy wstanie to zrobić i teraz publicznie próbujemy się bronić. Ja na przykład się denerwuję, jeżeli ktoś mi zwróci uwagę, że to jednak był tylko jeden telefon. Denerwuje się, bo wiem, że ta osoba ma rację. Mogłem to zrobić. A nie chciało mi się po prostu.
Jeżeli zaś pracujemy cały czas przed kompem to łatwo jest jednak odkładać na później wszystko to co nie jest z tym kompem w tej chwili związane. W końcu nie chcemy stracić koncentracji, ta metoda się sama nie napisze mówimy to przewijając facebooka. Jasne, niby zrozumiałe, ale nie do końca. W ten sposób zapędzamy się w róg robienia dużo mało ważnych rzeczy, które blokują nam wykonywanie tych ważnych. Bo te małe, mało ważne trzeba wykonać. Stają się one nagle priorytetem. I potem się wkurzamy, że nie mamy czasu pracować, bo trzeba te wszystkie małe rzeczy robić…
Ciężko jest z tego błędnego koła wyjść. Ja ostatnio zadaję sobie pytanie: Jak nie miałeś czasu to co dzisiaj robiłeś, że go nie miałeś? Albo Nie miałeś czasu czy po prostu w chwilach, kiedy miałeś nie chciało Ci się wykonać to co trzeba?
Tych pytań jest kilka, ale doprowadzają one do tego, że prawie przestałem mówić nie mam czasu bo on jest, tylko źle zorganizowany. I nie mówię tutaj o sytuacjach, że jak chcesz coś zrobić i brak Ci czasu to rób to po godzinach lub wcześniej rano! Takie coś to jest zupełnie inną formą nie mam czasu która wiąże się z poświęceniem swojego (czasami) zdrowia w celu zrobienia czegoś co potem może przynieść korzyści. Jednak zanim do tego doprowadzicie, warto się zastanowić, czy nie dałoby się tego trochę inaczej poukładać i pogodzić – priorytety. Jak się nie da, to trudno.
Na przykład ja i ten blog. Nie muszę wstawać z rana by go pisać, nie muszę zarywać nocy. Nie tracę chwil z rodziną by napisać post. Robię to pewnym system, który się sprawdza a który nie wymaga ode mnie tracenia ważnego dla mnie czasu z rodziną, to tego jestem wstanie wystąpić na grupach i konferencjach i mam czas na naukę. I to robię wszystko nie zarywając niczego. Da się, da się? Kwestia zaplanowania i priorytetów. Z jednej strony mam czas na bloga a z drugiej często mówię nie miałem czasu zadzwonić… ale już jak napisałem wyżej, walczę z tym i wstawanie o 6 czy kładzenie się o 3 nic nie pomoże :)
Czy ty też nie masz czasu czy naprawdę go nie masz?
Mówienie/pisanie o tym, że “nie mam czasu” to najczęstsze kłamstwo. Zazwyczaj nieświadome, ale zawsze jest to kłamstwo. Tak przynajmniej na zajęciach z komunikacji/socjologii tłumaczyła mi swojego czasu pewna zacna pani pedagog. Zawsze mamy czas, a to nasz wybór jak go wykorzystujemy.
Maciej Aniserowicz ostatnio przedstawił ciekawe wyjaśnienie zjawiska “Nie mam czasu” jako – kwestia wyboru. Chcesz coś zrobić? Każdy ma tyle samo czasu. Dokładnie 24h. To sam wybierasz co z tym czasem zrobisz a co nie. Wieczorny relaks przed telewizorem? A może jednak pobudka z samego rana i dokończenie jakiegoś projektu? Plus oczywiście organizacja czasu i minimalizowanie strat czasu na pierdoły. Czasu mamy więcej niż nam się wydaje
Zazwyczaj osoby mówiące, że nie mają czasu mają go aż nadto. Zdarzają się ludzie, którzy gospodarują życie w 100% :D
Ten blog to akurat niezbyt dobry przykład. Ile zajmuje Ci napisanie jednego posta 15min, 30min maksymalnie 1h? Gdybyś pisał naprawdę, rzetelne artykuły, wymagające poszukiwań, albo głębszej refleksji to z pewnością zajmowałoby to więcej czasu. Wszystko ma swoją cenę. Jeśli pisałbyś artykuły gdzie np. nie tylko opisujesz problem i jego rozwiązanie ale dochodzisz do jego sedna i pokazujesz przyczyny i alternatywne rozwiązania. To z pewnością pisałbyś ten artykuł dłużej.
Pisać, nie pisałbym. A materiał na bloga zbieram cały czas. A to nic nie kosztuje. Sedno? To znaczy ze nam opisać problem a nie rozwiazanie bo to jest ważniejsze? A jak już rozwiazanie to z miejsca kilka? By moc coś rozwiązać trzeba znać przyczynę i powód. Jak sie często okazuje jest to najmniej ważna część. A rzetelność… co masz na myśli pisząc to słowo?
Comments are closed.