Normalnie jak ćwiczymy to wykonujemy serię ćwiczeń. To może być 30 przysiadów, 20 padnij-powstań (burpees) czy może bieg na 500 metrów. Tego jest dużo, ćwiczeń, sposobu ich łączenia, powtórzeń, czasu trwania. W sensie nie ma co pisać, bo bym pewnie nie zrobił wszystkich permutacji. Ogólnie chodzi o to, że czegoś mamy zrobić odpowiedni dużo razy. I to coś możemy wykonywać lepiej lub gorzej, szybciej lub wolniej. Z większym lub mniejszym obciążeniem. Bardzo często jednak w ferworze współzawodnictwa, próby udowodnienia sobie czegoś, wchodzimy na większe obciążania lub szybsze wykonywanie ruchu. Czasami jest to dobre, czasami ma to skutki tragiczne.

Lekka rywalizacja jest przydatna, pcha nas tam gdzie normalnie sami byśmy nie pomyśleli by wejść. On zrobił muscle up? Ja nie zrobię? Albo mówiąc informatycznie: on rozwiązał FizzBuzz? Ja nie zrobię? Więc czasami ma to ręce i nogi. Motywuje i może działać pozytywnie na dwie strony – tych którzy nas z motywowali i nas.

Czasami jednak działa to w przeciwnym kierunku. On zrobił 40kg? Ja nie zrobię? Takie rzeczy mogą się skończyć źle. Na szczęście to nie reguła. Jednak to co się dzieje, kiedy próbujemy zrobić te 40kg a nie mamy siły to często naginamy technikę do tego by zrobić te 40. coś gdzieś oszukamy – nie wyprostujemy ręki, na wyrzucimy sztangi tylko ją wyciągniemy, nie napniemy mięśni brzucha, czegoś nie ustabilizujemy. Takie złe ruchy będziemy powtarzać aż do końca, gdyż oczywiście, że spróbujemy udowodnić, że potrafimy skończyć w czasie. Następnie znów weźmiemy 40, w końcu się udało ostatnim razem nie?

Problem polega na tym, że zaczynamy zapamiętywać zły ruch. Nasza technika siada, my staramy się ją nadrobić “wyginaniem” się. Co może i działa dla 40kg, ale 50kg już nie jesteśmy wstanie ani podnieść a ni nic. Okazuje się, że tym razem siła ramion czy nóg nam już nie pomoże i nie wyciągniemy 50kg, musimy to zrobić technicznie. Tylko, że… właśnie przez kilka miesięcy uczyliśmy się złego ruchu przy 40kg. Nie pozostaje nic innego jak cofnięcie się o kilka miesięcy i próba naprawienia błędu gdyż w przeciwnym wypadku prawie na pewno zrobimy sobie krzywdę.

A wystarczyło by, gdybyśmy zamiast iść w 40, poszli w 30, albo nawet zostali przy 40, ale zamiast się spieszyć, próbować i uczyć się wykonywać ruch poprawnie. Nauczyć się każdego jego etapu, wyryć sobie fizycznie ten ruch i go powtarzać. Jak przy 40 nie jesteśmy wstanie to schodzimy do 30 i robimy na 30. Trudno, zrobimy mniej, wolniej, z mniejszym obciążeniem, ale nauczymy się ruchu i techniki. Co potem przy 40/50/60 i więcej będzie miało dużo większe znaczenie – bo w końcu nie będziemy mieli sił na przykład zarzucić 70kg siłą rąk i ramion, trzeba będzie zadziałać silnie biodrami, dynamicznie wyjść, dobrze poprowadzić sztangę i następnie szybko pod nią wejść. Bez praktyki i techniki jest to niewykonalne.

I tak się ma sprawa z większością ćwiczeń, lepiej robić mało, ale poprawnie – angażować wszystkie partie mięśniowe, robić ćwiczenia wolno i starannie. Mając gorszy wynik teraz, zyskamy przewagę prawie nie do odrobienia nad innymi.

I tak samo jest w życiu, nie próbujmy wypuścić produktu, który nie jest gotowy (Windows Vista), nie próbujmy zmieścić zadań w nierealnie krótkim czasie. Podchodźmy do wszystkiego z głową a będzie nam łatwiej, dużo łatwiej, nie tylko znaleźć czas by to wszystko zrobić, ale także i my staniemy się w robieniu tego lepsi.

W sporcie nie bójmy się skalować – zmniejszać obciążenie i intensywność. Tak samo nie bójmy się robić tego w życiu codziennym. To, że coś stanie się miesiąc, dwa później, nie załamie nas, a wręcz może dać nam szansę na naładowanie energii na czas, kiedy naprawdę będziemy jej potrzebować.

A ty jak wolisz? Więcej ale z gorszą techniką, czy mniej ale z lepszą?

1 KOMENTARZ

  1. Gutek jak zwykle w punkt. Ostatnio znajomy miał w projekcie dodać pewną funkcjonalność. Widziałem że nie mógł sobie z tym poradzić, ale ze względu że jestem młodszy i wiekiem i stażem to nie chciał ode mnie pomocy. Wiadomo, ambicja, honor i inne takie. Koniec końców skończył to ale po jakimś czasie wyszedł mały bug z tym związany. Wziąłem się więc za jego poprawę. Kiedy zobaczyłem kod który wcześniej został napisany, a konkretnie w dużej mierze skopiowany z neta to się załamałem. Nie będę wchodził w szczegóły ale teraz coś co powinno zająć mi maks 2 godziny, dłubię od 2 dni.
    No i to jest przykład tego “ja nie zrobie? to potrzymaj mi piwo, nie będzie młody mnie uczył”.
    No nic, kończę żalę i idę dalej rzeźbić ;).
    Pozdrawiam i dzięki za kolejny celny wpis.

Comments are closed.