Rodzina… to słowo przecież nie jest jakieś… inne, dziwne, nieznane. Wiem, ale chodzi to za mną od ponad tygodnia. I wierzyć, nie wierzyć w znaki, dzisiaj słuchałem The Moth i wszystkie 7 opowieści było o rodzinie i świętach. A więc, bez większego wstępu. Rodzina.
Grupa społeczna, lub instytucja społeczna na której opiera się całe społeczeństwo – ok, to z wikipedii. Ale ja nie chcę mówić o tej rodzinie. W szczególności, że każdy ma swoją definicję słowa rodzina w tym kontekście. Dobra, po części będzie. W końcu to święta.
Nasza praca informatyków daje nam niesamowite możliwości przebywania i pracowania z każdego miejsca na świecie. W święta potrafimy pokonać czasami nawet i świat dwa razy dookoła by tylko zdążyć na wigilię. Czasami jednak jest to niemożliwe. Czasami nasza praca, sytuacja, nie pozwala nam spędzić tych dni z rodziną. Czasami… sami nie chcemy z nimi spędzać czasu.
Dlatego ja mam bardzo specyficzną definicję słowa rodzina. Gdyż rodzina to uczucie i ludzie. I nawet obcy ludzie mogą stać się dla nas rodziną lub dać odczucie rodziny w danym momencie. Rodzina to dla mnie ludzie najbliżsi memu sercu. A to znaczy, że dla mnie rodziną są wszyscy moi przyjaciele i bliscy znajomi. I tak jak uwielbiam spędzać czas ze swoją fizyczną rodziną, tak też kocham spędzać czas z moją nabytą rodziną.
Wracając do naszej pracy i bycia gdziekolwiek na świecie. Tam też możemy zbudować relację, poznać ludzi, poznać obcych. Tam też możemy mieć rodzinę. Wystarczy tylko otworzyć się, a święta są do tego najlepszym okresem.
Rodzinę tworzymy sami. Życzę wam by wasza była taka jaka wam najbardziej odpowiada :)