Co-rumination, dosć nowe słowo na które natrafiłem kompletnie przypadkiem czytając o narzekaniu. Tak, tak. Od grudnia staram się nie narzekać. Różne są tego skutki, ale przeważnie się udaje. Co-rumination zaś odnosi się do narzekania – na przeszłość, zdarzenia, produkty. Ważny jest jednak kontekst, jest to wspólne narzekanie wraz ze znajomymi. Ogólnie taka grupka adoracyjna, która jak się spotyka, to w chodzi w dołującą spiralę narzekania na wszystko co się da. Pokazuje to bardzo negatywne strony i raczej nie prowadzi do rozwiązania problemu, lecz jego pogłębienia. Pokazuje, że problem jest ciężki do rozwiązania, że konsekwencje są dużo większe itp. itd.

Co-rumination odpowiada za stan lęku, w który sami się wprowadzamy prowadząc taką rozmowę. Jednak… co-rumination jest także odpowiedzialny za nawiązywanie bardzo silnych, dobrych i długich przyjaźni. Nie ma nic lepszego na to by zostać najlepszymi przyjaciółmi niż użalanie się wspólne nad życiem. Niezależnie jak to brzmi… coś w tym jest. Zawsze miałem chat buddy, z którym rozmawiałem o wszystkim i o niczym. Ale także w tym było narzekanie na stan aktualny, kod, jakoś produktów informatycznych. Kto tego nie robi? Szczerze, jeżeli macie przyjaźnie w którym ani razu nie mówicie, że coś jest nie tak, lub coś poszło źle, to… są to przyjaźnie? Na dobre i na złe? Nie wiem… nie wyobrażam sobie takiej przyjaźni.

Narzekać można na różne sposoby. Jak się okazuje, my wybraliśmy ten lepszy. U nas narzekanie nie koncentrowało się na tym jak jest źle, ale bardzo często też, jak możemy dany problem rozwiązać. Co my musimy zmienić by dany problem przestał istnieć? Jakie mogą być konsekwencje danego działania? I jak można je zamienić na pozytywne doznanie lub rzecz, z której można wyciągnąć wnioski.

Nasze rozmowy nie były i nie są: ale ten produkt jest do bani! No apple cały czas dowala takie ceny, że hej. Kogo na to stać? Jak już kupisz to tylko na kredyt a potem się to za Tobą ciągnie…

Zaś były: ale ten produkt jest do dupy? Czemu? Bo x, y, z. No to słabo, a próbowałeś to? Nie, to jest badziwie. Ale tutaj ta i ta opcja działa, zawsze możesz zwrócić jakby się nie podobało.

Nie jest to idealna rozmowa, i pewnie by się dało ją lepiej poprowadzić. Ale jest tutaj szukanie rozwiązania i podawanie możliwości. A nie wspólne, monotonne jęczenie na ten sam temat, które nic dobrego nie wnosi.

Takie nasze podejście, okazuje się, że jest sposobem na co-rumination. Jest to aktywne podejście do problemu, gdzie rozmówca próbuje zrozumieć problem, wymagania i dać możliwe, pozytywne rozwiązanie.

Więc następnym razem, jak spotkanie się w grupie ludzi i będziecie chcieli ponarzekać sobie na różne tematy, pamiętajcie o aktywnym, refleksyjnym podejściu do problemu. Nie tylko wzmocnicie więzi, ale także wyjdziecie z tego procesu dużo bardziej pozytywnie nastawieni do życia.

PS.: jest tyle niesamowitych dziwnych wyrażeń, które idealnie opisują nasze codzienne sytuacje w życiu, a o których nigdy nie słyszeliśmy :) Jeżeli masz takie słowo, wyrażenie, podziel się :) z chęcią, je poznam. Dzięki!

4 KOMENTARZE

  1. “Nie ma nic lepszego na to by zostać najlepszymi przyjaciółmi niż użalanie się wspólne nad życiem. Nie zależnie jak to brzmi… coś w tym jest. Zawsze miałem chat buddy, z którym rozmawiałem o wszystkim i o niczym.”
    Coś w tym jest, jak powiedzenie: “bieda lubi towarzystwo” :)

Comments are closed.