Długo się zastanawiałem czy opisywać Grit. Nie jest to już słowo mało znane, wręcz weszło chyba do słownika potocznego. Jednak tak się tydzień składa, że słowo idealnie pasuje do moich poprzednich postów o inspiracji/motywacji i Daj Się Poznać. Więc i proszę, o to słowo, które jest popularne, każdy je zna, a ja je opisuje z mojego punktu widzenia :) Może wam on przypadnie do gustu :)

Znacie bajkę o żółwiu i zającu? Bajka mówi o wyścigu, który jak się patrzy żółw nie ma szans wygrać. Zając, mając absolutną przewagę prędkości i zwinności, powinien wygrać ten wyścig 20 razy jak nie więcej. Jednak zającowi brak wytrwałości, widzi, że idzie mu lepiej niż żółwiowi, więc po co się męczyć? Może sobie pobiec, odpocząć i tak wygra wyścig. Jak się okazuje nic bardziej mylnego. Żółw który systematycznie, powoli, wytrwale dążył do celu wygrywa.

Ale przecież to BAJKA!

Taaaak? Słyszeliście o Cliffie Young? Australijczykowi, który na co dzień zajmował się pasaniem owiec? Wziął on udział w renomowanym, bardzo ciężkim biegu. Ultramaratonie Z Sydney do Melbourne. Nikt ale to nikt nie dawał mu szans w znalezienia się nawet w ostatniej 10. A co on zrobił? Znając historię żółwia pewnie się łatwo domyślić. Wygrał, pobił aktualny rekord biegu o paręnaście godzin. PARĘNAŚCIE GODZIN. To fart! Fart to wygrać o 0,0001 sekundy. To co zrobił Cliff było NIESAMOWITE. Każdy z biegaczy do tej pory dzielił biega na kilka dni, gdzie podczas dnia biegł a w nocy odpoczywał. Cliff zaś ustalił sobie jedno temp… można by powiedzieć że ciutkę szybciej niż wolny spacer. I tak biegł. Biegł tak przez kilka dni NON STOP. I wygrał. Dosłownie… bajka o żółwiu i zającu tylko, że wydarzyła się naprawdę.

Grit, to wytrwałość, grit to nasze zaparcie, nasza systematyczność, nasz mały, równomierny krok ku lepszemu jutru, lepszemu nas. Grit to coś czego można się nauczyć. Coś co w odpowiednio długim przedziale czasu pozwoli osiągnąć sukces/wymarzony cel.

Grit to pisanie 2 postów tygodniowo na blogu, grit to pisanie posta codziennie, grit to vlogowanie codzienne, grit to systematyczne bieganie, grit to systematyczne dokształcanie się, grit to wytrwałość w tym co robimy i odroczenie gratyfikacji. To połączenie tych dwóch rzeczy/aspektów socjologiczno-psychologicznych. Jeżeli nie potrafimy odroczyć gratyfikacji, to nie będziemy wstanie wytrwać w postanowieniu.

Chyba każdy widział test Marshmallow?

Dzieci świetnie to pokazują, odroczenie gratyfikacji (dostanie więcej, ale trzeba się powstrzymać) nie jest proste. Są różne metody nie wszystkie skutkują. Zaś jeżeli potrafimy odroczyć gratyfikację, to możemy na tym dużo więcej zyskać. Możemy też tym się motywować by działać dalej. Skoro zakładamy, że wykonując X osiągniemy Y, to jest tylko kwestia zmotywowania się, by do tego Y dojść. A nic tak nie motywuje jak gratyfikacja. Rozumiecie już to kółko zamknięte?

To jest właśnie dla mnie grit. I sport BARDZO dobrze pokazuje, co to znaczy wytrwałość i co można dzięki niej zyskać. Przykład Mirka, który systematycznie dąży do coraz to lepszych wyników w CrossFit. Udaje mu się to, robi to systematycznie do przodu. Powoli ale brnie do celu rozłożonego daleko w czasie. GO MIREK GO.

To samo tyczy się Daj Się Poznać. 3 miesiące blogowania i kodowania. Nie jest proste, ale jak dojdziemy do końca, to dopiero będzie uczucie! A do tego może i pewnie na pewno coś więcej pozytywnego się wydarzy.

Podsumowując, systematyczna, wytrwała praca, da wam więcej niż krótkie sprinty przeplatane odpoczynkiem. Jednak nie wolno zapominać o ostrzeniu piły oraz o tym że fajnie by było czerpać radość z życia. Więc rozsądnie z systematyczną pracą. To nie chodzi o to by napierniczać przez 2-3 miesiące albo nawet 2-3 lata i potem być wrakiem człowieka :)

 

 

2 KOMENTARZE

  1. To chyba działa głównie dla osób które mają łatwo triggerowalny ośrodek nagrody, albo cieszą się ze wszystkiego. Ewentualnie gdy sam proces sprawia przyjemność.
    Przykładowo nie cierpię pisać blogpostów, ale mógłbym sobie postawić za cel przejście DajSięPoznać i męczyć się blogując systematycznie. Tylko wtedy, nawet gdybym wygrał, niska satysfakcja z wygranej (gratyfikacja) nie byłaby warta kosztów jakie poniosłem. Już większą satysfakcją chyba byłoby, że to już koniec :).

    • Pozwolę się nie zgodzić ale jak to mówią – każdy ma swoją opinię. Polecam książkę o której kiedyś pisałem – http://onyszko.com/2016/09/08/grit-czyli-o-pasji-i-wytrwalosci/. Skupiłeś się chyba za bardzo tutaj na elemencie nagrody a IMO to nie jest tak do końca związane z tym o czym pisze Gutek (chociaż się zgadzam że umiejętność odłożenia nagrody w czasie jest pożyteczna).

      Twój przykład jest zły – jeżeli męczyłbyś się i nie miałbyś na końcu innego celu niż być dobrym w blogowaniu to zrzuć to od razu. Po co się męczyć. Biorąc twój przykład – chcesz być dobry w blogowaniu i planujesz że to osiągniesz. Aby tam dojść codziennie siadasz i piszesz cos na bloga. Może Cię to męczy, może nie masz czasu ale i tak siadasz i ćwiczysz. Mając na końcu coś, co sobie założyłeś.

Comments are closed.